Artykuły

Zabezpieczenie przed kleszczami podczas podróży z psem

2e80d1e7d8dc1527cf51e9e1f9d33565bpk100601.jpg
dr nauk wet.
Jarosław Pacoń

Na pytanie odpowiada 
dr nauk wet. 
Jarosław Pacoń 
z Katedry Chorób Wewnętrznych 
i Pasożytniczych Uniwersytetu Przyrodniczego 
we Wrocławiu.

Czy podróżując z psem w kraju lub zagranicą powinniśmy zabezpieczyć go przed kleszczami?
Naszym obowiązkiem, jako właściciela psa, jest zabezpieczyć psa przed kleszczami. Czynność tą należy traktować podobnie jak szczepienie przed różnymi chorobami zakaźnymi. Sam proces inwazji kleszcza jest bezbolesny, gdyż jednym z wielu składników śliny tych pajęczaków są substancje znieczulające. Powstająca drobna ranka stanowi bramę wejścia dla wielu drobnoustrojów chorobotwórczych, mogących być przyczyną miejscowych stanów zapalnych skóry. W przypadku mnogiej inwazji dochodzi jeszcze ryzyko niedokrwistości. Najgroźniejsze jest jednak działanie toksyczne, gdyż jednym ze składników śliny kleszczy są neurotoksyny. Główny mechanizmem patogennym tych substancji jest hamowanie przewodzenia bodźców przez synapsy ruchowo-czuciowe. Inwazja kleszczy może doprowadzić do tzw. paraliżu kleszczowego. U psów zwykle zaczyna się kilkanaście godzin po kontakcie z kleszczem, występuje wtedy symetryczny niedowład kończyn, wstępujące porażenie mięśni, zaburzenia koordynacji ruchowej. Zwykle objawy ustępują po kilkudziesięciu godzinach, ale inwazje niektórych gatunków kleszczy mogą prowadzić do porażenia mięśni oddechowych i śmierci zwierzęcia. Występujący najczęściej w Polsce kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) nie należy do kleszczy wywołujących paraliż kleszczowy, ale należy do nich notowany w północno-wschodniej części kraju kleszcz tajgowy (Ixodes persulcatus), podobnie jak występujące w basenie Morza Śródziemnego kleszcze z rodzaju Hyalomma, Ambly-omma, Rhipicephalus oraz Dermacentor andersoni z Ameryki Północnej. Przenoszone przez kleszcze choroby są często śmiertelne dla naszych psów. Należą do nich babeszjoza, erlichioza, hemobartonelloza, borelioza oraz wirusowe zapalenie mózgu. W przypadku postaci ostrych wymienionych chorób podstawowym objawem jest wysoka temperatura, jednak niepokoić powinny również duszności, szybkie męczenie się zwierzęcia, kulawizny czy objawy nerwowe. Jeśli na dodatek znajdziemy wczepionego w skórę naszego pupila kleszcza, należy jak najszybciej udać się do lekarza weterynarii. Najpewniejszą metodą ochrony przeciwko kleszczom jest farmakologiczne zabezpieczenie przed inwazją. Substancje odstraszające i kleszczobójcze można aplikować dwiema drogami w postaci kropli lub obroży. Preparat w kroplach wchłania się i następnie jest wydalany wraz z wydzieliną gruczołów łojowych, łącząc działanie odstraszające i kleszczobójcze. Pies najczęściej przez ok. 2-3 dni przed i po podaniu nie powinien być kąpany. Pełne zabezpieczenie osiąga się po ok. 24 godzinach od podania. Z reguły środki podawane tą drogą zabezpieczają zwierzę na ok. 4 tygodnie. Obroże nasycone są substancjami odstraszającymi i kleszczobójczymi. Są skuteczne nawet przez 5 do 7 miesięcy. Mechanizm działania jest podobny jak przy preparatach naskórnych. Obroże często wydzielają nieprzyjemny zapach, który nie przeszkadza psu, ale może zniechęcać do użycia właściciela. Zawsze należy się zapoznać z ulotką producenta – głównie chodzi o wiek szczeniąt, u których można stosować preparat.

Do kąpieli należy obrożę zdejmować i zakładać ponownie, gdy pies ma suchą sierść. Substancjami czynnymi są najczęściej amitraza, propoxur i flumetryna. W obu metodach należy ściśle stosować się do zaleceń producenta. Podane metody chronią nie tylko nasze zwierzęta, zabezpieczają także nas i domowników przed powstaniem "domowej hodowli kleszczy". Jak do tego może dojść? Niezauważona, nieusunięta na czas, nassana samica kleszcza odpada od skóry żywiciela i w zacisznym miejscu (w pokoju pod meblami, w garażu, w szopie) po 1-4 tygodniach składa jaja, z których po kolejnych 4-6 tygodniach wykluwają się sześcionogie, głodne, larwy. Większość chorób odkleszczowych przenosi się transowarialnie, czyli przez składane jaja, i w takim przypadku możemy mieć w domu kilka tysięcy zarażonych larw kleszczy..


FAKT!
Podróżując z psem należy zabezpieczyć go przeciwko kleszczom.


a894e8e417ff40cf52e26cd7b6995375bpk100602.jpg
Ewa Wycichowska

Ewa Wycichowska – tancerka, choreograf, dyrektor Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu. Za swoją działalność, jako pierwsza w historii otrzymała z rąk Prezydenta RP tytuł profesora zwyczajnego sztuk muzycznych.

W jednym z wywiadów powiedziała Pani: "Wiedziałam, że będę złączona z tańcem na śmierć i życie. Taniec mnie nigdy nie zdradził". To zupełnie, jak...
...zupełnie, jak z moim ukochanym yorkiem Herzusiem. Otrzymałam go od mojego zespołu 8 lat temu, kiedy obroniłam habilitację. Obdarowano mnie na scenie, w trakcie otwartej próby do spektaklu "Dancing Hz", w tej sytuacji psiak nie mógł otrzymać innego imienia jak Herz. To mój pierwszy pies w życiu, wymarzony, jest terapią na cały świat, chodzącą miłością, czułością i oddaniem. Poza tym od małego przesiąknięty jest atmosferą teatru, bywa na każdej premierze, często na próbach, wie, że brawa oznaczają koniec spektaklu, po prostu pies teatralny, z artystyczną duszą.

Czy taniec, jako stan duszy i umysłu, jest dostępny zwierzętom?
Nie, nie! Zwierzęta nie tańczą! Ludzie tak to widzą, i tak to nazywają, ale to nieporozumienie. Bo przecież nie można nazwać tańcem wytresowanych kroczków czy to psów, czy niedźwiedzi. Taniec to metafizyka, stosunek do życia, do świata, do piękna. A mojemu Herzusiowi jest właściwie obojętne, czy jest na pobliskim podwórku, czy w rzymskim Colosseum, byle ze mną.

A Herzuś bywa w Rzymie?
Oczywiście, i nie tylko tam. Ma paszport, jest zaczipowany, bo od małego dużo ze mną podróżuje. Nigdy nie miałam z nim kłopotu – podróże znosi znakomicie i nie muszę stosować żadnych dodatkowych środków. W samochodzie jest zawsze przypięty specjalnymi szeleczkami.

Z małymi pieskami mniejszy kłopot w podróży, ale pewnie znacznie większy, jeśli chodzi o kleszcze. Bo maleństwo wejdzie pod każdy krzaczek, każdą trawkę.
Problem jest zdecydowanie duży. Zwłaszcza z Herzusiem. On, niestety, ma genetyczną wadę serca i jest bardzo wrażliwy. Wyjeżdżając na wakacje, a spędzamy je obowiązkowo razem, mam cały zapas preparatów antykleszczowych. Smaruję go zgodnie z przepisem, ale i tak co chwilę sprawdzam, czy jakiś egzemplarz nie usadowił się na jego skórze. Kilkakrotnie się zdarzyło, że mimo środków ostrożności kleszcz znalazł słaby punkt i ukąsił. To były dziwne miejsca np. pod bródką i tuż przy ogonku. Musiałam Herzusia ratować, bo on natychmiast słabnie, rośnie mu temperatura i kończy się to kroplówką. A przecież mój największy przyjaciel musi być ze mną zawsze, bo ja czas liczę na erę przedherzową 
i poherzową...