Wyjątkowa relacja Zuzi i Fruzi
Charakteryzatorka Zuza Zakrzewska tworzy ze swoją sunią Fruzią wspaniały, dziewczęcy, psio-ludzki duet. W życiu Zuzy od najmłodszych lat obecne były zwierzaki, to wtedy nauczyła się empatii i podejścia do psów. Zazwyczaj były to psiaki adoptowane, z trudnych warunków, aby uratować im życie i dać ciepły dom. Zuza, pomimo niekiedy długiej codziennej pracy, zabiera ze sobą Fruzię na plany filmowe, sunia została tam nawet okrzyknięta bezszelestną psią asystentką. Zuza i Fruzia niezwykle ciepła para przyjaciółek i przykład fantastycznej relacji człowieka z psem.
Czy Fruzia jest pierwszym psem w Twoim życiu?
Nie, już od czasów szkoły podstawowej, kiedy przygarnęłam pierwszego w swoim życiu psa razem z rodzicami, wiedziałam, że w moim życiu będzie miejsce dla zwierząt. Pierwszym naszym pupilem była Sonia, przygarnięta z osiedla. Sonia chodziła za mną i moimi koleżankami. Moi rodzice nie byli za tym abym przygarnęła zwierzaka. Początkowo zabierałam ją do domu pod ich nieobecność, ale któregoś dnia wrócili wcześniej i zobaczyli jaka wspaniała więź nas łączy. Tata był najbardziej przeciwny, ale oczywiście po kilku tygodniach byli z sunią nierozłącznymi kompanami. Kiedy przygarnęliśmy Sonię, sunia była w ciąży, złożyło się tak, że ona została u nas, a jej psie dzieci zostały zaadoptowane przez moje koleżanki z tej właśnie naszej paczki osiedlowej, za którą Sonia zaczęła chodzić. Czyli znalazła dom nie tylko dla siebie, ale też dla swojego potomstwa. Sonia była moim najmądrzejszym psem. Miałam później dużo czworonogów, ale to właśnie ona była najbardziej pojętna, opiekowała się nawet chorą babcią i nie odstępowała jej na krok na spacerach.
Jaki był kolejny pies w Twoim życiu?
Kolejnym psem w naszej rodzinie był dog argentyński Hera. Zamieszkała z nami, gdy mój brat ją kupił. Dużo osób myśli, że te dogi są agresywne, ale Hera była niezwykle łagodna i potulna. Po wyprowadzce brata Hera została z moją mamą. Po śmierci suczki zaadoptowałyśmy kolejnego psiaka. Pysia, znaleziona na portalu OLX, była na zwyczaj brzydka, wiedziałyśmy, że wielu osobom może się nie spodobać, a nam wydała się przez to najpiękniejsza. Pysia wymagała socjalizacji, dzięki naszej pracy i pomocy behawiorysty z azylu, udało się jednak fantastycznie ją przysposobić do życia z nami.
A jaka jest historia Fruzi?
Zawsze chciałam mieć psa ze schroniska, do adopcji. Aby uratować istniejące już życie. Miałam polubione na portalu Facebook kilka fundacji, w tym Pogotowie dla Zwierząt. Skończyłam akurat remont mieszkania, kiedy zobaczyłam Fruzię na filmiku właśnie na stronie Pogotowia. Zwróciła moją uwagę. Mogłam zaoferować dom tymczasowy, albo adopcję, do nowego, gotowego domu. Bardzo szybko Fruzia do mnie trafiła. Pojechałam praktycznie od razu. Aby Fruzia jak najkrócej była w schronisku. Początkowo Fruzia była bardzo zalękniona, ale siedziała u mnie na kolanach godzinę. Udało mi się założyć jej smycz, co nie udało się wcześniej innym osobom w schronisku. Jednak razem wyszłyśmy na spacer i zaufała mi. Wiedziała, że mogę ją uratować. Wróciłyśmy razem do domu i od tej pory trwa nasza przyjaźń.
Jakim psem jest Fruzia? Wzbudza fantastyczne, ciepłe uczucia.
Fruzia nie odstępuje mnie na krok. Uwielbiamy robić razem wszystko, chodzimy na spacery, bawimy się w parku i trenujemy różne sztuczki. Razem chodzimy do pracy, zabieram Fruzię na plany filmowe, gdzie jest absolutnie bezkonfliktowa i bezszelestna. Ulubionym zajęciem Fruzi jest węszenie. Jest to dla niej bardzo rozwijająca zabawa, która pochłania sunię do reszty. Kocha mnie najbardziej i bezwarunkowo, inne osoby akceptuje, ale nie podlizuje się im i musi zaufać.
Czym jest dla Ciebie więź z psem?
Więź z Fruzią uratowała mnie. Miałam trochę depresyjny moment, mieszkam w Warszawie od kilku lat, ale zwłaszcza w ostatnim czasie, spędzałam czas głównie w domu, z którego czasami nie chciałam wręcz wychodzić. A z Fruzią muszę i to uwielbiam. Można powiedzieć, że odmieniła moje życie.
Rozmawiała i fotografowała Dorota Szulc-Wojtasik