Artykuły

Strażnik danych osobowych na czterech łapach

r-koszucki-rodo-1.jpg

Robert Koszucki – aktor teatralny i filmowy. Szerokiej publiczności znany z seriali „Na dobre i na złe”, „Samo życie”, „Fala zbrodni”. Prywatnie opiekun kundelka Rodo, którym zajmuje się wraz z żoną i córką.

Czy Rodo to pierwszy zwierzak w Twoim życiu?

W domu rodzinnym mieliśmy psa, jednak można powiedzieć, że Rodo jest moim pierwszym psem którego zaadoptowałem świadomie, w dorosłym życiu. Nasza córka od wielu lat nalegała na to, abyśmy mieli czworonoga. Rodo znalazła moja przyjaciółka, która spotkała go podczas podróży do Radomia, gdzie pojechały z koleżanką po psa ze schroniska. Zatrzymała się na stacji benzynowej. Okazało się, że przybłąkał się tam bardzo biedny, bezdomny nieszczęśnik na czterech łapach. W drodze powrotnej, mając już jednego psa w samochodzie, zabrały go ze sobą. To był właśnie Rodo. Wybawicielki mojego przyszłego psa pojechały po drodze od razu do lekarza weterynarii, okazało się, że zwierzak nie miał mikrochipa, ale za to wiele obrażeń. Moja koleżanka zadzwoniła do mnie, wiedząc, że od pewnego czasu przymierzamy się wraz z żoną do przygarnięcia zwierzaka. Pod wpływem chwili, zdecydowałem się go zobaczyć. A kilka godzin później, pomimo, że według sprawdzanego wielokrotnie grafiku, nie miałbym czasu, aby się nim zająć, nawet w ramach domu tymczasowego, wyszedłem od niej z czworonogiem. Rodo wymagał stałej opieki, zmiany opatrunków, ale udało się doprowadzić go do pełnego zdrowia. Oczywiście nie było szans, aby skończyło się na „tymczasie” i trafił do nas na „całoczas”. Był to początek zmiany mojego światopoglądu. Pokochałem psy i poznałem je zupełnie na nowo, właśnie przez pryzmat naszego Rodo. Mogę zabierać go na plan i do teatru. Wymagało to socjalizacji, szczególnie z samochodem, ale udało się. Na początku naszej przygody, okazało się niestety, że mam uczulenie na Rodo, na całym ciele. Dotkliwa wysypka, leczenie i badania. Nie wiedziałem, czy nie będę musiał go oddać. Odbywałem w tym czasie próby w Teatrze Nowym. Koledzy niezwykle mnie wspierali, proponując nawet, że mogą przygarnąć go, jeśli moje dolegliwości nie ustaną. Ale okazało się jednak, że według badań nie mam uczulenia na psią sierść. Z pomocą leków wysypka zniknęła, a Rodo został na dobre z nami.

Co zmienił w Tobie Rodo?

Dopóki nie miałem psa, nie rozumiałem wielu rzeczy. W zasadzie nawet nie zdawałem sobie z nich sprawy. Rodo nauczył mnie wyjątkowej empatii i wrażliwości na los zwierząt. Otworzył pewną klapkę. Zwracam większą uwagę na piękno wszystkich zwierząt. Druga kwestia, to relacja mojej córki z Rodo. To, w jaki sposób budują platformę uczuć. Dodaliśmy w ten sposób do jej życia kolejny kolor. Spełniliśmy jej marzenie, oczywiście wiedząc, kto będzie finalnie wychodził z psem na spacer. To ja i moja żona jesteśmy przewodnikami stada, a nasza córka jest jego kumplem. Rodo ma największą więź ze mną. Zapewne dlatego, że spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Mój przyjaciel na czterech łapach ma oczywiście wiele cech, po których widać, że się błąkał i nie da się tego nie zauważyć. Podchodzi do tylnych drzwi sklepu, jakby oczekiwał, że coś dostanie do jedzenia. Nie wiemy jednak ile ma lat. Zdania lekarzy weterynarii są podzielone.

r-koszucki-rodo-2.jpg

Co Rodo lubi najbardziej?

Rodo uwielbia się bawić, choć bardziej z żoną i córką. Oczywiście kocha także jeść. Jednak dajemy mu jedynie karmę, unikamy dodatkowych przekąsek. Biega ze mną bardzo chętnie i odbywamy długie spacery po łąkach.

Skąd wzięło się jego imię?

Początkowo wołałem na niego „Radom”, w nawiązaniu do jego historii odnalezienia. Jednak moja córka zaczęła nazywać go Rodo. Gdy przyszło do grawerowania jego imienia na znaczniku przy obroży, stwierdziłem, że Rodo jest wdzięczniejszą nazwą. A dwa miesiące później pojawiła się słynna dyrektywa dotycząca ochrony danych osobowych. Tak więc nie został nazwany na jej cześć, a był raczej zwiastunem. Choć do tej pory, kiedy ktoś mnie o to pyta, mówię, że jest strażnikiem moich danych osobowych.


Rozmawiała i fotografowała:
Dorota Szulc-Wojtasik