Artykuły

Pomagam, a los mi to wynagradza

05e83cc054ded99a067ec06f57b5febfkz.gif
Magdalena Nagłowska przygarnęła ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Na Paluchu" trzy stare psy. Te czworonogi musiały czekać do późnej starości zanim znalazły to, na co zasłużyły, czyli bezpieczny dom i kochającego właściciela. O trudnej przeszłości swoich czworonożnych przyjaciół Magdalena Nagłowska opowiada Natalii Gierymskiej.
Od jak dawna pomaga Pani zwierzętom?
8e7acde86dc948167b61e5ad20965843kz0509.jpg Psy i koty mieszkają w moim domu od pokoleń. Pochodzę ze szlacheckiej rodziny, a szlacheckość oznacza szlachetność. To zobowiązuje. Pomaganie zwierzętom było dla mnie zawsze czymś naturalnym. Niestety zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy myślą i postępują tak jak ja. Wielu ludzi jest obojętnych na psią i kocią krzywdę. Jednak ja chcę być otoczona osobami, których uczucia wyższe są rozwinięte na tyle, że wystarcza ich również dla czworonogów.

Jakie zwierzęta mieszkają w Pani domu i jak do niego trafiły?
W moim domu schronienie znalazły trzy koty, dwie papużki faliste i cztery psy. Niebieska kocica Szarka została zabrana z domu wczasowego. Druga kotka, Łatka, została znaleziona na trasie szybkiego ruchu w trakcie rodzenia młodych. Wyjątkowo mądry kot Róziek to również przybłęda. Wilk Lacek został wyrzucony z samochodu i przejechany przez swoją pierwszą właścicielkę. Ciężko pobitą kundelkę Tosię wzięliśmy ze schroniska "Na Paluchu". Podobnie jak głuchoniemą suczkę Zosię. Tę staruszkę po dwudziestu latach jej opiekunka oddała na poniewierkę do schroniska. Adoptowaliśmy również wiekowego i dystyngowanego jamnika Poldka.

Dlaczego przygarnęła Pani ze schroniska "Na Paluchu" akurat trzy stare psy?
Psy w sędziwym wieku przebywające w schronisku są bezradne, osłabione i często schorowane. Nikt nie chce ich przygarnąć, a to one potrzebują największej pomocy. Opieka nad starym zwierzęciem wymaga wiele uwagi, często zapewnienia stałej opieki medycznej. Niewiele osób ma odwagę i warunki, żeby adoptować psiego emeryta. Jak przyszłam "Na Paluch" i zobaczyłam Tosię, Zosię i Poldka poczułam, że muszę je zabrać. Mimo ich późnego wieku i wszelkich dolegliwości. To niezwykłe, ale ilekroć wezmę starego psa do domu i mu pomogę, to los mi to wynagradza.

Kto więcej otrzymuje miłości, pies od nas czy my od psa?
Sądzę, że pies nie ma tyle od człowieka, ile człowiek od psa. Każdego machnięcia psiego ogona nie oddałabym za żadne pieniądze. Gdyby to ode mnie zależało, wzięłabym ze schroniska wszystkie zwierzęta. Przebywanie z czworonogami daje mi spokój i ukojenie. Wychowuję pupili w bezstersowych warunkach, bo nie umiem im niczego odmówić. Moje zwierzaki straciły wiarę w ludzi. Zosia nie daje się dotknąć, jest nadal obrażona na swoją poprzednią właścicielkę, która ją porzuciła. Musi minąć sporo czasu zanim spłacę dług złych ludzi wobec moich zwierząt.


http://paluch.org.pl