Pies, który odmładza
Przez pół roku młodziutka suczka mieszkała w boksie z czterema innymi psami w schronisku "Na Paluchu". W czerwcu 2005 r. los się do niej uśmiechnął. Od pięciu miesięcy ma ciepły, kochający dom u państwa Danuty i Zbigniewa Łakomskich. Natalia Gierymska dowiedziała się kim dla emerytowanego małżeństwa oraz ich wnuczek, sześcioletniej Karoliny i półtorarocznej Kasi stała się Funia.
Danuta Łakomska: Tak. Naszym pierwszym psem był brązowy wyżeł Czapi. Mąż zabrał go prosto z furgonetki, mającej go zawieść do schroniska. Mieszkał w naszym domu tylko przez cztery lata. Potem mieliśmy ukochaną pointerkę Buńkę. Wzięliśmy ją ze schroniska "Na Paluchu". Jej poprzedni właściciele przyprowadzili ją tam po dziewięciu latach, tłumacząc, że nie mają już dla niej czasu. Bunia to był człowiek w psiej skórze. Nie mogliśmy się nadziwić, jak można było porzucić takiego wspaniałego zwierzaka w tak późnym wieku. Cudownie wspominamy tych sześć lat, które z nią przeżyliśmy. Rozstanie z suczką było tak bolesne, że obiecaliśmy sobie, że już nigdy nie weźmiemy psa...
Dlaczego warto mieć zwierzaka?
Zbigniew Łakomski: Upłynął miesiąc i stwierdziliśmy, że nie da się żyć bez czworonoga. Myślę nawet, że istnieje coś takiego jak psia choroba. Jeśli człowiek raz miał przyjaciela ? psa, to już zawsze musi go mieć. Bez niego dom wydaje się pusty. Poza tym pies odmładza. Czy by mi się chciało tak często wychodzić samemu na spacery? A tak mam motywację.
Jak Funia trafiła do Państwa?
Zbigniew Łakomski: Pojechaliśmy "Na Paluch" i długo chodziliśmy wokół boksów. Nie mogliśmy się jednak zdecydować i już mieliśmy wracać do domu, kiedy podszedł do mnie pielęgniarz i powiedział, że ma dla mnie pieska. Po chwili przyprowadził niepozorną, płochliwą kundelkę. Muszę przyznać, że suczka nie od razu nam się spodobała. Szukaliśmy wyżłowatego psa, a dostaliśmy zakurzoną sierotkę. Teraz jednak nie wyobrażamy sobie naszego życia bez Fuńci. Trzeba też przyznać, że od tamtej chwili bardzo się zmieniła i wyładniała.
Czy szybko się do Państwa przyzwyczaiła?
Zbigniew Łakomski: Bardzo szybko. Funia czuje, że wygrała los na loterii. Przeżywa teraz spóźnione dzieciństwo. W okazywaniu uczuć jest bardzo sprawiedliwa. Przychodzi do mnie, a potem idzie łasić się do żony. Lubi gości, każdemu kładzie łapkę na nodze, bo musi mieć zawsze kontakt z człowiekiem. Chętnie bawi się też z innymi psami oraz swoimi zabawkami. Nauczyliśmy ją wszystkiego, chodzenia na smyczy, poleceń: "siad", "podaj łapę" i "do łóżeczka" (śpi na pluszowym legowisku).
Jak wnuczki dogadują się z Fuńką?
Danuta Łakomska: Nasza najmłodsza wnuczka Kasia od razu objęła ją za szyję. Przeżyliśmy moment napięcia, bo nie wiedzieliśmy, czy suczka lubi dzieci. Okazało się, że dziewczynki rozumieją się z nią świetnie. Pupilka reaguje na ich imiona. Na słowa Kasi "hau, hau" i "moja, moja" podnosi ciekawie uszy. Funia to bardzo kontaktowe psisko. Pewnego dnia na działce sąsiadka spytała mnie: "Z kim ty tak gadasz?" Odpowiedziałam, że przecież rozmawiam z psem. Czasami tak dyskutujemy, siedząc na werandzie przez całe popołudnie. Teraz na przykład Fuńcia siedzi pod stołem i jest szczęśliwa. Dobrze wie, że o niej mówimy.
http://paluch.org.pl