Paluch wzywa do działania
Warszawskie schronisko "Na Paluchu" od dawna doświadcza inwazji bezdomnych zwierząt z różnych stron kraju. Od momentu zmodernizowania placówki upłynął dokładnie rok, a im lepsze są tam warunki, tym ilość pensjonariuszy wzrasta. Taki stan ujawnia powszechny brak odpowiedzialności właścicieli względem swych pupili. Na konferencji pod hasłem "Jak skończyć z bezdomnością" zorganizowanej 29 października br. przez schronisko "Na Paluchu", przy współudziale Biura Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, przedstawiono zakres dotychczas podjętych przez stolicę działań na rzecz poprawy bytu zwierząt, a także dalsze pomysły na rozwiązywanie tych problemów w skali ogólnokrajowej. Dyrektorka schroniska i inicjator konferencji Wanda Dejnarowicz uważa, że główną przyczyną zwiększającej się liczby zwierząt w schronisku "Na Paluchu" (mimo coraz lepszych statystyk adopcyjnych) jest nie wywiązywanie się niektórych gmin z ustawowego obowiązku zapewnienia opieki bezpańskim psom i kotom. Nieustanna migracja zwierząt z innych terenów, gdzie nie stworzono dla nich azyli, pogarsza sytuację sprawnie funkcjonujących schronisk. "Trzeba zadbać, aby te kwestie były właściwie uregulowane przez wszystkie samorządy terytorialne" – mówi Wanda Dejnarowicz.IDENTYFIKACJA I STERYLIZACJA
Zdaniem Wandy Dejnarowicz najważniejszym zadaniem w kwestii ograniczania przyczyn zjawiska bezdomności zwierząt jest wdrożenie jednolitego systemu ich identyfikacji w skali ogólnokrajowej. Oznaczanie metodą elektroniczną poprzez wszczepianie mikrochipów powinno stać się obowiązkową zasadą usankcjonowaną prawnie na terenie całego kraju. Ważne jest stworzenie jednej, wspólnej bazy właścicieli zwierząt. W połowie 2005 roku schronisko "Na Paluchu" rozpoczęło chipowanie swych podopiecznych, co do tej pory pozwoliło na oznaczenie 6000 osobników. W większości krajów europejskich istnieje już obowiązek oznaczania zwierząt i to nie tylko za pomocą chipa. Dyrektorka schroniska uważa również, że trzeba intensywniej promować metody ograniczania rozrodczości zwierząt poprzez zabiegi sterylizacji. Jest to niewątpliwie misja dla organizacji pro-zwierzęcych i wszystkich placówek o profilu weterynaryjnym, które powinny uświadamiać w tym temacie jak najszersze kręgi społeczne.
NIEZBĘDNE ADRESATKI
Szczególną aprobatę uczestników konferencji wzbudził postulat dotyczący wprowadzenia obowiązku zewnętrznej formy oznaczania zwierząt poprzez adresatkę. Pracownik "Palucha" Ewa Pszczółkowska sądzi, że jest to najtańsza metoda możliwa do natychmiastowego wprowadzenia we wszystkich gminach poprzez stosowne rozporządzenie. Wiązałoby się to z potrzebą nadzoru nad przestrzeganiem tego obowiązku przez właścicieli, przez co organy porządku publicznego miałyby dodatkowe zadania w zakresie pouczania lub karania za niefrasobliwość. Jednak taka forma zabezpieczenia pozwala, w razie zagubienia się pupila, na natychmiastowe skontaktowanie się znalazcy z właścicielem. W ten sposób zaoszczędza się zwierzęciu wielu stresów i ułatwia mu powrót do domu. Schronisko zaś unika dodatkowych kosztów związanych z jego pobytem. Redakcja "Czterech Łap" udziela poparcia dla tego pomysłu. Podobnie jak schronisko "Na Paluchu" uważamy, że na zmianę mentalności ludzkiej mogą wpłynąć jedynie konkretne przepisy prawne. Mamy nadzieję, że głos z "Palucha" wzywający do debaty zostanie w końcu usłyszany przez ekologów i ustawodawców! Naszym marzeniem jest, żeby dzięki tym prostym działaniom w nowym roku udało się uniknąć tysięcy zwierzęcych dramatów.
Życzymy zatem każdemu zwierzakowi, aby w prezencie gwiazdkowym otrzymał od właściciela solidną adresatkę.
Zdaniem Wandy Dejnarowicz najważniejszym zadaniem w kwestii ograniczania przyczyn zjawiska bezdomności zwierząt jest wdrożenie jednolitego systemu ich identyfikacji w skali ogólnokrajowej. Oznaczanie metodą elektroniczną poprzez wszczepianie mikrochipów powinno stać się obowiązkową zasadą usankcjonowaną prawnie na terenie całego kraju. Ważne jest stworzenie jednej, wspólnej bazy właścicieli zwierząt. W połowie 2005 roku schronisko "Na Paluchu" rozpoczęło chipowanie swych podopiecznych, co do tej pory pozwoliło na oznaczenie 6000 osobników. W większości krajów europejskich istnieje już obowiązek oznaczania zwierząt i to nie tylko za pomocą chipa. Dyrektorka schroniska uważa również, że trzeba intensywniej promować metody ograniczania rozrodczości zwierząt poprzez zabiegi sterylizacji. Jest to niewątpliwie misja dla organizacji pro-zwierzęcych i wszystkich placówek o profilu weterynaryjnym, które powinny uświadamiać w tym temacie jak najszersze kręgi społeczne.
NIEZBĘDNE ADRESATKI
Szczególną aprobatę uczestników konferencji wzbudził postulat dotyczący wprowadzenia obowiązku zewnętrznej formy oznaczania zwierząt poprzez adresatkę. Pracownik "Palucha" Ewa Pszczółkowska sądzi, że jest to najtańsza metoda możliwa do natychmiastowego wprowadzenia we wszystkich gminach poprzez stosowne rozporządzenie. Wiązałoby się to z potrzebą nadzoru nad przestrzeganiem tego obowiązku przez właścicieli, przez co organy porządku publicznego miałyby dodatkowe zadania w zakresie pouczania lub karania za niefrasobliwość. Jednak taka forma zabezpieczenia pozwala, w razie zagubienia się pupila, na natychmiastowe skontaktowanie się znalazcy z właścicielem. W ten sposób zaoszczędza się zwierzęciu wielu stresów i ułatwia mu powrót do domu. Schronisko zaś unika dodatkowych kosztów związanych z jego pobytem. Redakcja "Czterech Łap" udziela poparcia dla tego pomysłu. Podobnie jak schronisko "Na Paluchu" uważamy, że na zmianę mentalności ludzkiej mogą wpłynąć jedynie konkretne przepisy prawne. Mamy nadzieję, że głos z "Palucha" wzywający do debaty zostanie w końcu usłyszany przez ekologów i ustawodawców! Naszym marzeniem jest, żeby dzięki tym prostym działaniom w nowym roku udało się uniknąć tysięcy zwierzęcych dramatów.
Życzymy zatem każdemu zwierzakowi, aby w prezencie gwiazdkowym otrzymał od właściciela solidną adresatkę.
Dorota Szulc-Wojtasik
fot. Ewa Pszczółkowska
fot. Ewa Pszczółkowska