Artykuły

Opieka naPSIEmienna

opieka-napsiemienna.jpg

Na zdjeciu: Aleksandra Gorzkowska, Anna Rusowicz, Mery i Berdek.

Anna Rusowicz – piosenkarka, a prywatnie ogromna miłośniczka natury i zwierząt. Opowiada nam o swojej relacji z czworonogami oraz o tym, dlaczego warto dbać o to co nas otacza. Poznamy wyjątkowy pomysł opieki napsiemiennej, która wprowadziła do swojego życia aby móc opiekować się zwierzakami, a jednocześnie kontynuować karierę, która wymaga wielu wyjazdów. Pod opieka ma psiaki Mery i Berdka. Obydwa adoptowane, dała im wspaniały, kochający dom.

Podczas rozmowy przed wywiadem, użyłaś ciekawego terminu „opieka napsiemienna”. Powiedz nam więcej.

Jako, że mój zawód wymaga uczestniczenia w koncertach, które odbywają się w wielu miastach, posiadanie zwierzaka jest wyzwaniem. Zawsze trzeba zapewnić czworonogom opiekę, kiedy nas nie ma. Wielu artystów z tego powodu nie decyduje się na posiadanie zwierząt. Ja jednak nie wyobrażam sobie, aby nie mieć pod opieką czworonoga. Z pomocą przychodzi wtedy opieka napsiemienna. Wspólnie z moją przyjaciółką Olą, postanowiłyśmy prowadzić właśnie opiekę napsiemienną, zostajemy ze zwierzakami jeśli któraś z nas wyjeżdża. Na szczęście psy nie muszą chodzić do szkoły i okazuje się, że taki model opieki akurat w przypadku psów się sprawdza. Wprowadzona różnorodność miejsc wysyca ich ciekawość, bo przecież psiaki to bardzo społeczne zwierzęta i za każdym razem bardzo się cieszą, gdy jadą do drugiego domu odwiedzić pozostałych członków rodziny, czyli naszego stada. Za każdym razem radość jest niewyobrażalnie wielka. Johnny, mój wspaniały psiak który niestety niedawno odszedł, jest fantastycznym przykładem, że to nie zawsze my uczymy czegoś zwierzęta, ale często to one uczą nas. Ola miała wcześniej niezbyt dobre doświadczenia ze zwierzakami, w zasadzie jeszcze w dzieciństwie miała doświadczenia złe. To właśnie Johnny oswoił moją przyjaciółkę z psami. Wraz z puszczeniem tego dawnego lęku, odkryła w sobie ogromną miłość do zwierząt. Pozbywając się lęku, idziemy znacznie odważniej przez życie. Obecnie prowadzimy właśnie z Olą opiekę napsiemienną nad Mery, czyli nasza sunią, która została w domu po śmierci Johnny’ego oraz Berdkiem, który został niedawno przygarnięty przez naszą psio-ludzką rodzinę ze schroniska dla zwierząt w Czaplinku.

Opowiedz nam o tej ważnej kwestii jaką jest właśnie wychowanie dzieci ze zwierzętami i z szacunkiem do nich.

Bardzo zależy mi na tym, aby mój syn Tytus, był dobrze nastawiony do zwierząt. Nie bał się ich i nie był uprzedzony. Niestety jako rodzice, często nieświadomie, możemy zasiać w naszych dzieciach różne lęki. Na przykład, kiedy spotykamy psa na spacerze, nie warto zniechęcać naszych pociech mówiąc „nie podchodź do psa bo na pewno gryzie”. Oczywiście uczmy szacunku, aby najpierw zapytać czy pieska można pogłaskać, ale zarazem zachęcajmy do kontaktu. Relacja dziecka i psa jest wyjątkowa. Dzieci uczą się empatii oraz poczucia obowiązku za drugie stworzenie. Natomiast lęki przed zwierzętami mogą iść też dalej. Zakazując i strasząc nasze dziecko zaszczepiamy mu lęk przed nieznanym. Jako, że jestem z zawodu psychologiem, widzę, jak można zaimputować w ludziach lęk, który pokutuje przez całe życie. A pamiętajmy tutaj szczególnie o miłości do zwierząt, bo to my za nie odpowiadamy, a żadne zwierzę nie jest w stanie tak źle potraktować
człowieka, jak człowiek zwierzę.

Opowiedzmy o historii Twoich psiaków.

Jestem bardzo wrażliwa na krzywdę wobec zwierząt, które są tak bezbronne. Staram się stawać po ich stronie. Całe życie miałam psy, albo znalezione, albo przygarnięte. Jak już wspominałam, niedawno odszedł od nas Johnny, moja wielka psia miłość. Znalazłam go na stacji benzynowej wracając z koncertu. Mery przygarnęłam z przytuliska. W miejsce Johnny’ego przyszedł do nas Berdek, przygarnięty ze schroniska. Mery radzi sobie również dużo lepiej z żałobą po Johnnym odkąd jest z nami nowy członek rodziny na czterech łapach. Moja przyjaciółka Ola ma alergię na koty, więc nie mamy mruczków. Ale pewnie w innym wypadku miałabym co najmniej dwa. Każda istota, która jest obok nas ma takie samo prawo do życia jak my. I to natura otaczającą nas daje nam tak naprawdę możliwość życia. Dzięki niej oddychamy, jemy i żyjemy. Najnowsze badania pokazują, że zwierzęta mają uczucia i potrafią się nimi dzielić. Na przykład empatię. Są bardziej podobne do nas niż nam się wydaje. Przywiązanie, reagowanie na nasze emocje, to wszystko o tym świadczy. W dzisiejszym świecie i pędzie, mamy tendencje do lekceważenia emocji, ludzkich i zwierzęcych, niszczenia natury i nie zwracania na nią uwagi. Skupianie się na sobie, na metkach, rzeczach bardzo przyziemnych to ślepa uliczka, warto postępować inaczej. Można zaobserwować ostatnio, że coraz częściej ludzie tworzą bliskie więzi ze zwierzętami i nie wstydzą się o tym mówić. Cieszę się, że dużo ludzi przygarnia psy i koty ze schronisk. Ważne, żeby nie patrzeć tylko na wygląd, ale na cechy charakteru. Przecież każde zwierzę jest cudownym najmilszym stworzeniem, które zasługuje na troskę i opiekę do końca życia. Otwarcie się na miłość czworonoga dawanie i przyjmowanie, jest ważne i potrzebne.


Rozmawiała i fotografowała
Dorota Szulc-Wojtasik