Odkupiania ciąg dalszy
Odruch sprzątania nieczystości po swoich pupilach to wciąż rzadki widok wśród właścicieli zwierząt domowych. Psie kupy stanowią nieodzowny element miejskich trawników i ulic. Tymczasem zaproszeni do wypowiedzenia się na naszych łamach goście, Olga Bończyk – aktorka, piosenkarka oraz Jakub Gawor – prezes Polskiej Rady Konsultacyjnej ds. Parazytoz Zwierząt Towarzyszących ESCCAP Polska, przekonują, że warto „odkupiać” nasze otoczenie.
Olga Bończyk
aktorka, piosenkarka
Czy Twoim zdaniem warto poruszać „śmierdzący temat” dotyczący sprzątania odchodów po psach i dlaczego?
Nie dość, że należy poruszać ten temat, to jestem przekonana, że warto, aby był on szeroko nagłośniony. Każdy z nas miał choć raz przykrą niespodziankę, gdy wdepnął w jeszcze ciepłą pozostałość po czyimś pupilu… Każde żyjące stworzenie musi gdzieś załatwiać swoje potrzeby i to jest zrozumiałe. Jednak sprzątanie po swoich pupilach powinno być czymś tak samo oczywistym, jak karmienie ich, czy dbanie o ich dobre zdrowie. Osobiście mam dwa koty. Oba załatwiają swoje potrzeby
w kuwecie. Ja też po nich sprzątam, tak często jak tego wymaga sytuacja, bo nie wyobrażam sobie, jak wyglądałoby to miejsce, gdybym tego nie robiła regularnie…Tak samo jest w miejscach publicznych. Dbając o nie, dbamy o nasz komfort i higienę otoczenia.
Myślisz, że brak odpowiedzialności ze strony właścicieli w kwestii sprzątania po swoim pupilu, może wpłynąć negatywnie na wizerunek psów?
Zdecydowanie tak. Szkoda jednak, że zła opinia przyklejana jest z łatwością psom, które niczemu nie są winne. A przecież za ten stan rzeczy odpowiedzialni są ich właściciele…
Czy sprzątania po zwierzętach powinniśmy uczyć już od najmłodszych lat?
Absolutnie tak. Dbanie o czystość to nie tylko umyte zęby i czyste ręce zanim usiądziemy do stołu, ale także troska o to, żeby ulica czy podwórko nie miało widocznych oznak „wieczornego spaceru
z psem”. A tego wszystkiego można uczyć już nasze dzieci od najmłodszych lat, bo wówczas, wyrabia się nawyk, który staje się czymś oczywistym.
dr hab. n. wet. Jakub Gawor
prezes ESCCAP Polska
Z czego Pana zdaniem wynika małe zainteresowanie sprzątaniem odchodów wśród właścicieli czworonogów?
Sądzę, że zainteresowanie sprzątaniem uzależnione jest od dwóch rzeczy: poczucia estetyki i świadomości właścicieli zwierząt. Jedni sprzątają po swoich pupilach bez wstydu, inni robią to mniej lub bardziej dyskretnie, a znaczna część właścicieli wcale nie poczuwa się do usuwania śladów bytności swoich milusińskich. Czyli z poczuciem estetyki, świadomością, a także odpowiedzialnością nie jest najlepiej. Wynika to przede wszystkim ze złych nawyków. Jesteśmy przyzwyczajeni do brudu w naszym otoczeniu. Porządek i czystość we własnym domu to rzecz naturalna, to zależy od nas, oceniają nas domownicy i znajomi. Natomiast to co poza domem nie jest naszą sprawą. Ktoś powinien zapewnić porządek i czystość (gmina?, miasto?). Przecież płacimy podatki, są odpowiednie służby ku temu, sprzątanie po naszych zwierzętach to nie nasza sprawa. Takie podejście powoduje, że chodniki i trawniki wyglądają tak,
a nie inaczej. Zwłaszcza wiosenne roztopy ujawniają całą „grozę” sytuacji. Pewien właściciel psa powiedział kiedyś: „nie sprzątam, bo psia kupa to naturalny nawóz, rozkłada się w trzy dni”. Biorąc pod uwagę setki psów w naszych miastach i produkowane przez nie tony odchodów deponowanych codziennie na trawnikach i skwerach, trudno wyobrazić sobie, że niesie to jakąkolwiek korzyść dla miejskiej zieleni.
Dlaczego nie sprzątnięte psie odchody mogą być groźne dla ludzi i zwierząt?
Chodzi przede wszystkim o względy epidemiologiczne. Musimy pamiętać o tym, że w odchodach mogą znajdować się różne patogeny, poczynając od wirusów i bakterii, na pasożytach kończąc. Te ostatnie stają się groźne, gdy psie, a także kocie odchody przez kilka dni zalegają na trawniku. Zarażony np. glistą pies lub kot wydala jaja tego pasożyta, które w ciągu kilku dni w środowisku zewnętrznym nabywają inwazyjności. Tak więc, dopiero „zleżały” kał stanowi zagrożenie dla zwierząt, a przede wszystkim dla dzieci, które mogą zarazić się niebezpieczną chorobą odzwierzęcą, czyli toksokarozą. Z przedstawionych faktów wynika, że sprzątanie odchodów w trakcie spaceru ze zwierzakiem chroni środowisko przed epidemiologicznymi zagrożeniami.
Pamiętajmy o tym, aby nie wprowadzać naszych czworonogów na teren placów zabaw dla dzieci. Jeśli nie odrobaczamy regularnie naszego pupila, musimy mieć świadomość, że może on nosić w sobie niebezpiecznego pasożytniczego pasażera, np. glistę, włosogówkę lub tasiemca.
Czy organizowanie kampanii społecznych zachęcających do sprzątania po swoich psach może w konsekwencji korzystnie wpłynąć na stan naszych miejskich chodników i trawników?
Niewątpliwie kampanie społeczne tego rodzaju wpływają korzystnie na wygląd naszego otoczenia. Musi to być jednak działanie długofalowe. Kary pieniężne z pewnością przyspieszają rozpowszechnianie się „dobrych nawyków” wśród obywateli, ale zawsze pozostaje problem nieuchronności mandatu. Wiele osób wychodzi z założenia: po co sprzątać, mnie się uda, nikt nie widzi. Dużo zależy od od dzieci i młodych właścicieli zwierząt. Powinni oni mieć nawyk sprzątania, a przede wszystkim świadomość, że jest to konieczne. Jest taki zupełnie podstawowy argument ku temu, by „odkupiać”. Przecież wychodząc kolejny raz na spacer ze swoim ulubieńcem możemy sami wdepnąć w to, czego nie sprzątnęliśmy w czasie poprzedniej przechadzki.
Rozmawiała
Dorota Szulc-Wojtasik
Więcej informacji o kampanii: www.odkupieniemiast.pl/ oraz www.facebook.com/OdkupienieMiast