Najważniejsze są uczucia
Grzegorz Markowski – wybitny artysta, kultowy piosenkarz i kompozytor. Wokalista zespołu Perfect. Od lat związany z podwarszawskim Józefowem skąd pochodzi on, jego rodzina i przyjaciele. Wrażliwy na los dzieci, zwierząt i przyrody. Człowiek o ciepłym usposobieniu i wielkiej życzliwości wobec otaczającego świata. Bardzo szanuje i kocha zwierzęta.
Czy jesteś lokalnym patriotą?
Zdecydowanie tak. Z Józefowem jest związana historia mojego rodu. Pradziadek był przed wojną organistą w miejscowym kościele. Losy rodu Markowskich związane są właśnie z okolicami rzeki Świder, miejscowości Otwock i Józefów. Ci, którzy się tutaj rodzą z rzadka emigrują. Pamiętam wszystkich kolegów i przyjaciół ze szkoły. To właśnie w Józefowie rośniemy i razem się starzejemy. Ci którzy mieszkają w Józefowie z dziada pradziada czy od urodzenia, zwykle są patriotami. W związku z tym znamy bieżące problemy związane z tym miejscem i się z nimi utożsamiamy. Świetnie się tutaj czuję, po prostu normalnie. Zachowuję swoją prywatność, nie muszę się spinać. Moja miejscowość jest spokojna i wyciszona, a ja razem z nią. Czytając wywiady z Tobą zauważyłam, że pojawiał się w nich temat relacji ze zwierzętami, spaceru z psem. I właśnie spełnia się moje marzenie o rozmowie z Tobą na te tematy. Od początku były w moim życiu zwierzęta, w latach pięćdziesiątych hodowaliśmy kury a pies miał być obrońcą i stróżem. Był oczywiście przyjacielem, ale też pełnił taką ważną funkcję członka rodziny, który pomaga żyć. Rola psa w obecnych czasach się zmieniła i jest on głównie towarzyszem i członkiem rodziny. Niestety nie brakuje zwyrodnialców, którzy potrafią wyrzucić z samochodu czy przywiązać do drzewa w lesie psa i bestialsko porzucić. To barbarzyństwo i zło w czystej postaci. Bezradność zwierząt towarzyszących jest tak wielka, są uzależnione od człowieka, jego kaprysów, humoru, niedbałości, braku szacunku do nich.
Jakie były historie Twoich osobistych psów?
Wcześniej mieliśmy zawsze duże psy. Owczarek kaukaski był naszym przyjacielem przez 12 lat, miał ksywę Wasyl. Najlepiej czuł się w miesiącach chłodnych. Mieliśmy taki wspólny rytuał i chodziliśmy z nim i z żoną na kilkugodzinne wycieczki po pobliskiego lasu. Szliśmy do historycznej Góry Lotnika, gdzie w 1944 rozbił się samolot, który brał udział w akcji niesienia pomocy Powstaniu Warszawskiemu. Na takich pieszych wycieczkach z Wasylem spędzaliśmy zimowe dni. Po 12 latach widziałem jego starość, i czułem się z tym okropnie, równie fatalnie jak on. Odbierałem to bardzo osobiście. Myślę, że inaczej nie można. Jak było z nim bardzo źle, niestety musiałem podjąć decyzję o eutanazji. Lekarz przyjechał do domu, towarzyszyłem mu do ostatniego tchnienia. Bardzo to odchorowałem, ale miałem w sobie jeszcze tyle siły i energii żeby zdecydować się na następnego podopiecznego na czterech łapach, bernardyna Tysona, z którym przeżyliśmy 12 lat przyjaźni.
Podobnie jak w przypadku Wasyla dbaliśmy o niego bardzo, odpowiednia karma, suplementy, opieka weterynaryjna. Jednak najważniejsze są uczucia. Kiedyś podczas wizyty w stadninie zaśpiewałem białej klaczy piosenkę „Nie płacz Ewka”, ona zaczęła z zaciekawieniem podchodzić do mnie, najwyraźniej jej się podobało... Obecnie wspólnie z żoną opiekujemy się psem chihuahua o imieniu Łobuz. Tak jak większość mikroskopijnych psów atakuje te duże. Jak się gorzej czuję, Łobuz podchodzi, przytula się i patrzy mi w oczy. To jest taki rodzaj terapii. Łobuz i Tyson kilka lat spędzili wspólnie. Mały bronił swojego terenu w domu, duży w ogrodzie, ale kochali się bardzo, mam wiele ich wspólnych fotografii. Już od pięciu lat nie ma ze mną Tysona i nie mam siły na budowanie nowych relacji z psem odchodzenie, pożegnania.
Już po raz drugi propagujesz adopcję psów ze Schroniska na Paluchu, nie odmawiasz udziału w podobnych akcjach. Dlaczego lubisz pomagać zwierzętom?
Czy jest coś bardziej smutnego niż ktoś bezradny, który nie potrafi artykułować swoich słabości, lęków? Pies patrzy i tylko patrzy i nic nie może powiedzieć. Nie może zmienić swojego opiekuna, nawet jeśli ten go krzywdzi. Pomaganie zwierzętom jest dla mnie oczywiste. Tola i Tobiaszek bohaterowie tej sesji fotograficznej są świetnymi psami. Życzę aby trafiły, do wrażliwych i ciepłych ludzi, którzy ich nigdy nie skrzywdzą ani fizycznie ani psychicznie.
Jakie masz najbliższe plany zawodowe?
Koncerty w kraju i za granicą mamy zaplanowane do sierpnia przyszłego roku. Szczegóły można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej zespołu Perfect. Czekają na nasze koncerty takie miasta na świecie, gdzie są skupiska Polaków. Na przykład Londyn, Dublin, Bruksela. Mamy również w planach tournee po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Rozmawiała: Dorota Szulc-Wojtasik
Fotografowała: Magdalena Wiśniewska-Krasińska
Partnerem cyklu jest marka Tofivet. Sklep internetowy z artykułami dla zwierząt: www.tofivet.pl
Podziękowania dla obsługi hotelu Holiday Inn Warszawa Józefów, za pomoc w organizacji spotkania i sesji zdjęciowej. Jest to miejsce przyjazne zwierzętom.
Wspaniała wiadomość, tuż przed oddaniem materiału do druku Tola znalazła dom, szukamy go jeszcze dla Tobiaszka.
Czy udział wybitnego artysty w sesji zdjęciowej z podopiecznymi Schroniska na Paluchu może pomóc?
Serdecznie dziękuję Panu Grzegorzowi Markowskiemu za wsparcie adopcji bezdomnych zwierzaków ze Schroniska na Paluchu, poprzez sesję zdjęciową z pieskiem Tobiaszkiem i suczką Tolą. To niezwykle cenne, bardzo ważna akcja promocyjna! Kiedy osoba znana, lubiana, ceniona, wybitny muzyk jakim jest Pan Grzegorz Markowski włącza się w promocję bezdomnych zwierzaków, mamy szansę dotrzeć do większej ilości osób, zwrócić uwagę na problem bezdomności zwierząt oraz sprawić, że znajdą swoje nowe domy. Najbardziej zależy nam, żeby psy i koty przebywające pod opieką schroniska jak najszybciej znalazły swoje nowe rodziny ponieważ schronisko powinno być tylko miejscem ich czasowego pobytu. Mam nadzieję, że pozytywna energia i dobre serce Pana Grzegorza sprawią, że niejeden podopieczny schroniska znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Dlaczego do sesji zdjęciowej z Grzegorzem Markowskim wybrałaś tych podopiecznych Schroniska na Paluchu?
Tola i Tobiaszek nie zostali wybrani do sesji zdjęciowej przypadkiem. Te pieski są przykładem, że czasem schronisko nie jest najgorszym co spotyka bezdomnego psa. Przyjazd na Paluch uratował im życie i tak naprawdę to był ich pierwszy dobry dom. Oba zostały przywiezione przez Straż Miejską z barki na Wiśle, w stanie skrajnego zaniedbania, wychudzenia oraz wyniszczenia. Po wielotygodniowym leczeniu Tola z brzydkiego, wyłysiałego zwierzątka wyrosła na piękną psią królewnę. Suczka jest troszkę nieśmiała, ale ufna i otwarta na człowieka. Szuka i potrzebuje wsparcia. Obecnie znajduje je w Tobiaszku, towarzyszu niedoli z czasów życia w bezdomności, z którym na szczęście nie została rozdzielona. Oba psy dzielnie wspierały się w leczeniu, a obecnie wspierają się w szarym schroniskowym życiu.
Kontakt w sprawie adopcji: Wanda 69642811, Marta 691686763.