Mateusz Damięcki
Mateusza Damięckiego znamy m.in. z filmu "Przedwiośnie", seriali "Matki, żony i kochanki" czy "Egzamin z życia", a także show "Taniec z gwiazdami". Jego ostatnie sukcesy to zwycięstwo w plebiscycie VIVA! Najpiękniejsi oraz praca w nowym serialu telewizyjnym "Teraz albo nigdy". Nam opowiedział o kocie Budyniu, który jest wspaniałym przyjacielem całej rodziny.
Jak Budyń do Państwa trafił?
Mało brakowało, a nie mielibyśmy żadnego kota, choć moja mama była związana z nimi od zawsze. Jednak, gdy poznała mojego tatę i dowiedziała się, że ma on na nie alergię, musiała oddać swojego ukochanego kota. Tymczasem w 1990 roku tata wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Mieszkał tam w domu, gdzie był kot o imieniu Kisiel, który nie wywołał u niego żadnych objawów uczulenia. Kiedy zadzwonił, żeby nam o tym powiedzieć, zdecydowaliśmy, że weźmiemy kota. Niedługo potem trafił do nas Budyń, którego tata poznał dopiero po powrocie.
Jakie zwyczaje ma Budyń?
Jest pięknym kotem. Ma już 18 lat, ale patrząc na niego trudno w to uwierzyć. Nie stracił radości życia i energii. Nadal biega po mieszkaniu. Jest bardzo mądry. Reaguje na swoje imię i jak na kota przystało umie.... podawać łapę. Czasami lubi ukryć się przed wszystkimi i wtedy chowa się w starej walizce, którą trzymamy w szafie. Gdy nigdzie go nie ma, wiemy, że siedzi właśnie tam. W wakacje często zabieramy go do domu na wsi, gdzie może wychodzić do ogrodu.
Czy wydarzyła się kiedyś jakaś niezwykła historia z jego udziałem?
Tak. To było rankiem. Wszyscy jeszcze spali, gdy nagle Budyń obudził mamę. Dał jej znać, że coś nie tak dzieje się z pralką. Gdyby nie jego reakcja, mógł wybuchnąć pożar. Bardzo nas zaskoczył. Okazało się, że mamy kota ratownika. Poznałem wiele osób, które zarzekały się, że lubią tylko psy, a Budyń pomógł im dojść do wniosku, że koty też mogą być fajne.
Jak Budyń dogaduje się z psem Faksem?
Po pięciu latach od pojawienia się w domu kota, moja siostra Matylda kupiła psa. Na początku Faks chciał zająć wyższe miejsce w hierarchii, jednak kot szybko go przekonał, że to on rządzi. Dziś panuje między nimi totalna symbioza. Niekwestionowaną panią całej menażerii jest moja mama. To niesamowite, jak Budyń i Faks chodzą za nią krok w krok, a nawet śpią w jednym łóżku.
Czy zdarzyło się Panu spotkać ze zwierzętami na planie filmowym?
Tak. Grałem razem z psami, kotami, końmi, a w filmie "Przygody Joanny" nawet z myszkami japońskimi. Pamiętam również moją rolę oficera carskiego w rosyjskim filmie. W jednej ze scen byłem ubrany w szubę i trzymałem na smyczy dwadzieścia chartów. Podczas pracy w serialu "Egzamin z życia" towarzyszył nam specjalnie tresowany owczarek. Lubię pracować ze zwierzętami, bo dzięki nim na planie filmowym jest więcej życia. Myślę, że prawdziwą naturę ludzi można poznać po ich stosunku do zwierząt. Jeśli widzę, że ktoś źle je traktuje, wiem, że nie znajdę z nim wspólnego języka.