Artykuły

Ironia – wybrała mnie na ostatnim spacerze

znani-fot1.jpg

Aktor teatralny i filmowy – Jakub Kamieński, szerokiej publiczności znany z wielu filmów i seriali a także dubbingów, prywatnie jest opiekunem suczki Ironii adoptowanej ze schroniska dla bezdomnych zwierząt na Paluchu. Poznajcie wyjątkową historię Ironii, która jest człowiekiem w psiej skórze.


Zacznijmy od historii Ironii.

Po stracie mojego ostatniego psa, która była dla mnie bardzo dotkliwa, stwierdziłem, że nie chcę już mieć zwierzaka w domu, związywać się z nim, przeżywać jego straty. Jednak to szybko uległo zmianie, psy mają dla mnie w życiu duże znaczenie i zacząłem odczuwać brak czworonoga w domu. Oglądałem strony adopcyjne, wszyscy znajomi wiedzieli, że szukam psiej towarzyszki, bo zawsze wiedziałem, że to ma być sunia, a nie samiec. Przechodziłem przez Park Skaryszewski, gdzie odbywała się akcja Adoptuj Warszawiaka. Miałem na sobie kaptur, słuchawki, podniosłem wzrok i zobaczyłem te wszystkie fantastyczne psiaki w większej grupie. Ani się obejrzałem a pod moimi nogami znalazła się właśnie Ironia, wtedy jeszcze nazywana Ronią. Zapytałem czy jest do adopcji, przeszedłem się z nią chwilę, była kompletnie zdziczała, szła 6 metrów przede mną. Oddałem smycz i udałem się do pracy. Kolega zapytał mnie czemu jestem taki markotny, więc opowiedziałem mu o tej sytuacji z parku i pokazałem zdjęcie Ironii. W kilku zdaniach skutecznie namówił mnie i jeszcze tego samego dnia pojechałem do schroniska na Paluchu. Wolontariuszka która zajmowała się Ironią opowiedziała mi jej historię. Sunia nie była długo w schronisku, ale bardzo się denerwowała. Nie mogła spać i siedziała na budzie w gotowości i z obawą co może się stać, praktycznie nie zmrużywszy oka. Przyjeżdżałem do niej, wychodziłem z Ironią na spacery wokół schroniska, moje dzieci także zaczęły ze mną przyjeżdżać, taki proces adopcyjny jest niesamowicie ważny, aby pies się do nas przyzwyczaił. Ironia była psem lękowym, całą mową ciała mówiła, że się nas boi. Po pięciu spacerach się poddałem, za bardzo obawiałem się tego wyzwania. Na ostatnim spotkaniu miałem ze sobą zabawki i wszystkie przygotowane dla niej nowe rzeczy, aby zostawić je w schronisku. Wolontariuszka namówiła mnie jednak na nasz ostatni spacer, na którym nastąpił niesamowity przełom. Ironia nagle odwróciła się na plecy, zaczęła się bawić, chciała aby głaskać ją po brzuchu, byłem w szoku. Musiała wyczuć jaka jest moja decyzja i że nie jest ona łatwa. I to jednak ona postanowiła zawalczyć o naszą psio-ludzką relację na tym właśnie ostatnim spacerze. I dopięła swego, tego samego dnia wróciłem z nią do domu. Jechała chyba pierwszy raz w życiu samochodem. I była w takim szoku, że biegła cały czas podczas jazdy. To było niezwykle zabawne, ale być może w ten sposób oswajała nieznaną sytuację.

Jakie były pierwsze dni Waszego wspólnego życia?

Pierwsze dni były trudne, starałem się dać Ironii jak najwięcej przestrzeni życiowej, aby mogła oswoić się z nową sytuacją. Wyznaję taką szkołę, aby iść za psem i zobaczyć jakie są jego potrzeby, a nie narzucać mu swoich pomysłów na życie. Chciałem ją poznać. Pies może mieć głęboko schowane lęki, np. dotykanie go w konkretnym miejscu, gwałtowne ruchy, mogą powodować agresję. Różne są reakcje psów adoptowanych na spotykane kobiety, mężczyzn, dzieci, koty, inne psy. Nie wiedziałem, czy może będzie szczekała w konkretnych momentach, reagowała agresywnie na nowe – nieznane sytuacje. Ironia, jak się okazało, jest pozbawiona agresji, ale nie wiedzieliśmy tego przecież na początku. Lepiej stopniowo i delikatnie sprawdzać. Problemy były także z jedzeniem, początkowo nie chciała jeść i miała niedowagę. Ale udało nam się przezwyciężyć i tę trudność. Pewnie każdy albo prawie każdy psiak ze schroniska ma swoje większe i mniejsze lęki, nie znamy jego historii, nie wiemy jak traktowali go poprzedni właściciele i ludzie na ulicy, jeśli się błąkał. Dlatego dajmy psu czas na sprawdzenie i oswojenie się z nowym życiem. Ironia pokochała moje dzieci, bawią się razem doskonale. Nauczyliśmy ją również pływać. Zabieram ją na plan, jest ulubienicą wszystkich moich współpracowników. Była z nami na spływie kajakowym, uwielbia góry, to jest jej żywioł.

Jak wygląda Wasza codzienność?

Ironia uwielbia podróżować. Zauważyłem to dość szybko, więc jeździ ze mną na zajęcia teatralne, także z dziećmi. Przyzwyczajałem ją do tego stopniowo, bo duża grupa nieprzewidzianych reakcji i harmider mogą być początkowo
stresujące. Towarzyszy mi także w studiach dubbingowych. Jest absolutnie fantastyczną towarzyszką. Gram główną rolę w „Świętoszku” w teatrze w Radomiu, Ironia była na próbach, na widowni, przeszła pełen cykl produkcji teatralnej.
Cieszę się, że mogła być wtedy ze mną. Czas letni również spędzamy bardzo aktywnie. Jak już wspomniałem, Ironia kocha śnieg i góry. Jak tylko spada śnieg jest cała w gotowości i wręcz sama namawia mnie do wyjazdu. Musimy pamiętać, że psy niesamowicie przejmują nasze emocje. Jeśli my mamy dobry dzień, one także, jesteśmy w nastroju bardziej depresyjnym, pies jest osowiały. To już prawie 4 lata odkąd mieszkamy razem i wspólnie przeżywamy nasze psio-ludzkie przygody. Muszę powiedzieć jeszcze, że jedyną wciąż rzeczą, której boi się Ironia są fajerwerki. I chciałbym o tym powiedzieć, bo na pewno wielu opiekunów zmaga się z tym problemem. Już po świętach zaczyna się ten okropny okres. I wiele osób nie rozumie, że nawet jedna wystrzelona petarda, to dla psa 2 godziny wyjęte z życia. Sam Sylwester to oczywiście apogeum. Powiedziałem sobie, że ostatni raz spędzamy go w Warszawie, w ubiegłym roku bałem się, że Ironia ze stresu może umrzeć. Huk i wystrzały, które trwają nie godzinę, a często nawet kilka dni, są dla psów lękliwych i szczególnie tych ze schronisk, po przejściach, po prostu traumatyzujące. Nie rozumiem dlaczego nie przyjmują się w XXI wieku takie rzeczy jak np. pokaz laserów czy inne atrakcje. U nas w bloku dwa koty umarły ze stresu związanego z tymi fajerwerkami.

Podsumowując, czym jest dla Ciebie relacja z Ironią?

To jest relacja 1:1. To nie jest pies, nie jest zwierzę, ale zupełnie równe mi stworzenie. Ja z psami rozmawiam, to są wspaniałe osoby, w psiej skórze. Ironia w porównaniu do moich wcześniejszych psów jest nadzwyczaj inteligentna, niemalże jak człowiek, co nie zawsze jest łatwe. Można porównać ją rozwojowo do 8-9 letniego dziecka, rozumie bardzo wiele konkretnym słów. Biorąc Ironię, byłem w nie najlepszym momencie życia i muszę przyznać, że to ona w ogromnym stopniu mnie z tego wyciągnęła. Jestem jej za to niezmiernie wdzięczny i życzę nam jeszcze wielu wspólnych przygód i podróży, a także szczęśliwej codzienności.


Rozmawiała i fotografowała
Dorota Szulc-Wojtasik