Artykuły

Goldi, Misia, Bubek i Dziunia na wakacjach


b2e088def26e565880e268cde7552cd8mw.jpg

MAGDALENA WÓJCIK

Czy lubisz zabierać w podróż swoje ukochane suczki Goldi i Misię?
Bardzo lubię zabierać psy ze sobą. Wyjazd bez nich jest smutny. Lubię z nimi wypoczywać. A jeśli muszę wyjechać bez nich, to się cały czas martwię, co się z nimi dzieje. Z małą 3 kg Goldi, nie ma problemu – mogę ją nawet „zapakować” do torebki i uwielbia jazdę autem. Natomiast Misia waży 20 kg, boi się panicznie samochodu i cierpi na chorobę lokomocyjną. Muszę jej podawać środki uspokajające i wozić w specjalnym pojemniku (na rozłożonym fotelu), w którym czuje się bezpieczna.

Opowiedz nam o waszym ostatnim wyjątkowym wspólnym wyjeździe.
Byłyśmy na majówce, na obozie dla joginów, w Niechorzu, gdzie są piękne plaże dostępne dla zwierzaków. Moje psy pokochały morze i bardzo dobrze się tam czuły. Codziennie rano wychodziłyśmy witać słońce. Wpadały w szalonym pędzie na plażę, rzucały się do wody próbując łapać fale.

A jak wyglądały ich kontakty z ludźmi, w tym nowym dla nich otoczeniu? Czy twoje suczki są otwarte na nowe doświadczenia?
Dla nich to nowe doznania i nowe bodźce. Goldi ignoruje wszelkie przejawy zainteresowania ze strony obcych osób. Uważa, że i tak jest najmądrzejsza i najpiękniejsza (śmiech). Tylko ja mogłabym istnieć, nikt więcej – to jej wystarcza. Misia jest bardzo wrażliwym pieskiem. Na początku była spłoszona, ale szybko nawiązała bliskie relacje z uczestnikami kursu. Nawet pozwalała się głaskać po brzuszku. To był wspaniały wypoczynek z moimi ulubienicami. Spędzałyśmy mnóstwo czasu na wielogodzinnych spacerach. Moje pieski są bardzo wytrzymałe, mają niespożytą energię i uwielbiają kontakt z naturą. Kiedyś byłam z nimi na Mazurach. Pływały w jeziorze i widać było, że są szczęśliwe.

Jak Goldi i Misią zachowują się w ośrodku czy hotelu? Jakie znaczenie ma fakt, że mogą być razem jak zostają same?
Goldi zawsze dobrze się czuje, niczego się nie boi i uważa, że wszędzie jej wolno wejść. Misia na początku pobytu chodzi na ugiętych nóżkach, z ogonkiem pod siebie i położonymi uszami. Ale z godziny na godzinę jest lepiej. Najważniejsze dla obu jest oczywiście, żeby nie stracić mnie z oczu. Chodzą za mną krok w krok. Im więcej czasu mija, tym czują się swobodniej i zataczają coraz większe kręgi, oswajając się z otoczeniem. A jeśli muszą zostać same, to jest im razem raźniej, weselej i są spokojniejsze. Właśnie dlatego mam dwa psy, a gdybym mogła, to miałabym jeszcze więcej.




381d5b518bbf6c81252d460ab35582c9kk.jpg

KAZIMIERZ KACZOR

Chętnie zabiera Pan swojego psiaka w podróże. Mamy okres wakacyjny, jakie są plany?
Bubek jedzie razem z nami na Mazury na Mistrzostwa Polski Aktorów w Żeglarstwie. Bubek będzie w charakterze obserwatora. Kto wie, może nawet popłynie, jako doświadczony załogant. Zamierzamy z żoną wynająć łódkę i jeszcze tydzień zostać na Mazurach. Po czym, na pewno pojedziemy do Wilgi (niedaleko Warszawy), gdzie mamy domek w lesie. To jest królestwo dla Bubka – tam czuje się najlepiej na świecie. Później są już niezbyt sprecyzowane projekty. Ja mam trzytygodniowy rejs po morzu, ale to już bez psa (mam nadzieję, że wszystko da się pogodzić z moimi zobowiązaniami zawodowymi).

Jak Bubek znosi podróż?
Jeździmy samochodem. Bubek znosi to fenomenalnie. Nie powiem, że to lubi, ale go nie męczy. Rozgląda się, kładzie się na tylnym siedzeniu, trochę drzemie. Żadnych ataków histerii. Idealny pies szczególnie w porównaniu z naszą poprzednią suczką Bubuliną, która nie znosiła wręcz jazdy autem. Ale za to, jak już znalazła się na Mazurach – praktycznie nie wychodziła z wody. Potrafiła godzinami pływać. Wyglądało to tak: ja pływałem powoli i dostojnie, wokół mnie robiła kółka moja żona, która pływa świetnie, a dookoła nas krążyła Buba. Woda to był jej żywioł.

Jak Bubek odnajduje się w nowych miejscach?
Oczywiście zostawia ślady i wszystko dokładnie obwąchuje, zapoznaje za pomocą nosa. Jeśli jesteśmy w trójkę, pies jest wtedy najszczęśliwszy. Zgodnie z hierarchią, żona jest dla Bubka najważniejsza, ja zajmuję drugie miejsce, a na trzecim jest córka Kasia.

Jakie ulubione zajęcia ma Wasz pies podczas wyjazdów?
Na co dzień Bubek ma dużo ruchu, wychodzi na spacery kilka razy dziennie. Jest też duży trawnik przed domem, do jego dyspozycji. Zabieramy go na wycieczki rowerowe, ale z nich korzysta mniej chętnie, bo nie może wówczas penetrować okolicy. Zawsze najważniejsza jest dla niego nasza obecność, że jesteśmy razem z nim. To jest źródłem jego wewnętrznej radości, okazywanej nam nieustannie.

Na łódce też umie się zachować?
Jest profesjonalistą. Zachowuje równowagę, przeskakuje na tę burtę, co trzeba, żeby balastować (ma przecież swoją wagę). To bardzo zrównoważony i spokojny pies.

A jak Bubek reaguje na inne psy?
Jest typem samotnika, ale, gdy widzi jakiegoś psa, natychmiast jego ogon idzie w ruch. Jest przyjaźnie nastawiony do wszystkich czworonogów.
W ogóle nie ma wrogów. Podbiega, troszkę się pobawi. Oczywiście kontroluje cały czas, czy my jesteśmy w pobliżu.

Czy zabezpieczacie swojego psa przed kleszczami?
Oczywiście, jest zabezpieczany odpowiednimi preparatami. Żona kontroluje go systematycznie. Nigdy na szczęście nie zdarzyło się, by kleszcz wpił się w skórę. Czasami jakiś znajdowany jest w sierści i szybko usuwany.

Bubek, to pies idealny. Czy ma jakieś wady?
Niestety, ma jedną. Zjada wszystko, co napotka. Absolutnie wszystko: od torby plastikowej, po rolkę papieru toaletowego, który jest jego jednym z większych przysmaków. Bardzo musimy uważać, żeby czegoś nie „chapnął”, gdy jest na zewnątrz.
W domu ma swoją ulubioną karmę, za którą przepada i ją po prostu połyka. Jak tylko miska zostaje napełniona, słychać szum i po 20 sekundach nic
w niej nie zostaje.




9558822362a59f515b69a7e5fdfafad2dj.jpg

DARIUSZ JAKUBOWSKI

Czy często zabieracie Dziunię ze sobą w podróże.
Ona jeździ z nami wszędzie: na koncerty, na występy. Ma w samochodzie całą kanapę z tyłu, wyłącznie dla siebie. Jeśli ktoś dosiada się i ona musi zrobić trochę miejsca – jest bardzo zdziwiona. Trzeba jej wtedy tłumaczyć, negocjować i poczekać aż się zgodzi. Zawsze przed wyjazdem sprawdzamy czy hotel, który chcemy zarezerwować jest przyjazny dla psów. Teraz dużo się
w naszym kraju pozmieniało. Wiele jest miejsc, gdzie bez problemu możemy pobyć ze swoim zwierzakiem.

Czy to się wiąże z jakimiś kosztami?
Różnie. To zależy od sieci. Czasami w ogóle nie zwracają na to uwagi. Czasami też dziękują za powiadomienie mówiąc, że przygotują specjalny pokój – jest po prostu większy.

Dziunia zostaje w hotelu, kiedy pracujecie?
Zabieramy ją ze sobą na występy. Uwielbia garderoby i tam na nas czeka. Kiedyś nawet wyszła na scenę. To była impreza plenerowa, w amfiteatrze (mojego i żony autorstwa koncert-spektakl „Deliberacje” balansujący na pograniczu muzyki, teatru i performance’u; wykonawcy delektują się w nim archaicznym językiem polskim i mistrzostwem interpretacji muzyki dawnej).  Wtedy był straszny upał. Dziunia spała w garderobie, a drzwi były uchylone. W pewnym momencie przebudziła się. Usłyszała śpiew swojej pani, głos pana, który coś opowiada na scenie i przyszła do nas. Przywitała wszystkich, merdając przyjaźnie ogonkiem. Są nawet zdjęcia potwierdzające to zdarzenie. Publiczność ucieszyła się, było bardzo wesoło.

Czy wakacje Dziunia też spędza z Wami?
Na wakacje zawsze ją ze sobą zabieramy. Nie wyobrażamy sobie wypoczynku bez naszej suni. Najczęściej spędzamy wolny czas w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i Mięćmierzu. Ona czuje się tam, jak u siebie. Rozgląda się, sprawdza wszystko i robi obchód. Ma swoje miejsce, wszystko jest powtarzalne i znajome dla niej. Kazimierz jest bardzo przyjazny dla psów. Nie bez racji stoi tam przy rynku pomnik kundelka. Na spacerach w wąwozie widziałem spotkania okolicznych psów, które są pewnym rytuałem. Czują się tam bezpieczne i zawsze mogą liczyć na smakowite kąski, podrzucane im przez spacerowiczów. Pamiętam taką historię z Kazimierza – była bardzo sroga zima. Po domach chodziła para wilkowatych psów, bardzo pięknych. Obserwowaliśmy je i przygotowaliśmy dla nich, któregoś dnia, pełną miskę kaszy, suto omaszczoną słoniną. Najpierw wszedł samiec. Rozejrzał się, czy jest bezpiecznie. Powąchał jedzenie, czy się nadaje. Odsunął się, a suczka podeszła i najadła się do syta. Dopiero wtedy pies zjadł resztę. Widać było, że są szczęśliwe i syte. To była dla nas bardzo wzruszająca i pouczająca obserwacja. Zwierzęta przecież odczuwają nie tylko emocje pierwotne (strach, radość), ale również te wtórne, właśnie takie, jak empatia – pomagają sobie w środowisku naturalnym. Nie często widzimy takie relacje wśród ludzi.


Rozmawiała Dorota Szulc-Wojtasik


8a683cebd0932235578b1a5765b8f462batondogfood2.jpg
97f0492e5d9840c08fd10fe8169c25f9szczypce.jpg
225871695d6b55364d1b329231f4633etransporter.jpg
09b2a48c7b846695a4a330dd056c3e10szelki.jpg


04fc9973c01837ce40ffe0d7b48bfedaeldoradologo.jpg
Exporter i importer artykułów zoologicznych
lp.pelks.odarodleoruib
lp.pelks.odarodleaineiwomaz
Tel. 71 3254074


be867a0f37377d68d175e8c575349dcalogo-zooplaneta.jpg
Pełen asortyment produktów na: www.zooplaneta.pl