DUBEL i jego kolorowe życie
Anna Smołowik – aktorka filmowa i teatralna. Działaczka na rzecz zwierząt, wolontariuszka adopcyjna. Prywatnie opiekunka Dubla, kundelka którego poznała podczas pracy w serialu „Blondynka” gdzie gra rolę szefowej schroniska dla zwierząt.
Spotkanie z Tobą Aniu to odnalezienie kogoś z tej samej bajki, w kwestii podejścia i miłości do zwierząt. Podobnie czujesz jak ja, masz identyczne poglądy i zasady dotyczące traktowania zwierząt i kochasz im pomagać. Jest mi niezmiernie miło, że możemy gościć Cię na łamach miesięcznika Cztery Łapy i że dołączyłaś do grona naszych przyjaciół. Opowiedz proszę, jak zaczęła się Twoja przygoda ze zwierzętami.
Miłość do zwierząt została mi zaszczepiona już w domu rodzinnym. Miałyśmy wspólnie z siostrą psa, terriera walijskiego o imieniu Amor. Był z nami 14 lat. W związku z moją pracą wiedziałam, że czas nie pozwala mi na opiekę nad czworonogiem. Więc kierując się rozumem nie decydowałam się na psa, pomimo, że serce podpowiadało coś zupełnie innego... Sześć lat temu miałam zdjęcia do serialu „Blondynka”, gdzie gram Tereskę, kierowniczkę schroniska dla zwierząt. Bałam się tej roli, bo nie wiedziałam jak zareaguję na kontakt z taką ilością bezdomnych zwierzaków. Schronisko Canis w Kruszewie, okazało się być cudownym miejscem. Każdy psiak ma tam swoje imię, są wolne wybiegi i dużo zaangażowania ze strony pracowników placówki. Z Dublem poznałam się właśnie tam. Nie miał jeszcze imienia, ale miałam z nim scenę w innej lokacji niż schronisko. Był bardzo zdenerwowany, właśnie na hasło „dubel” niezwykle się zestresował. Gdziekolwiek się nie ruszałam na planie, śledziły mnie jego oczy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Powiedziałam, że zabieram go ze sobą i znajdę mu dom. Jego stan emocjonalny nie był najlepszy. Dopiero od 3 tygodni przebywał w schronisku, był świeżo po kwarantannie. Słuchał się mnie we wszystkim, chciał jak najlepiej wypaść. Znalazłam mu dość szybko dom, ale nie byłam w stanie go oddać. Został ze mną i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Warto w tym miejscu podkreślić, jakie ogromne koszty emocjonalne ponoszą osoby które prowadzą domy tymczasowe. Przywiązują się do zwierząt, które potem przekazują w jak najlepsze miejsce.
Ja zdecydowanie nie nadaję się do takiej roli. Nie byłabym w stanie rozstać się z Dublem, ani pewnie żadnym innym psiakiem, który by do mnie trafił na dłużej. Jednak mam na koncie udane adopcje między innymi Psikusa, który przychodził do domu wakacyjnego moich rodziców. Uwielbiam pomagać, ale staram się jak najszybciej znaleźć dom i nowych kochających opiekunów, tak aby uratowany przeze mnie psiak nie musiał przebywać w różnych miejscach.
W obecnych czasach jest to znacznie łatwiejsze poprzez media społecznościowe. Kolejnym przykładem udanej adopcji po Psikusie jest Pepino – zwany Pepe, adopcja którą objął patronatem miesięcznik Cztery Łapy. To przy tej okazji, dzięki Oli Koniecznej miałyśmy okazję się poznać. Potrzebowałam Twojego wsparcia w przeprowadzeniu rozmowy przedadopcyjnej. Ostatecznie zawiozłam Pepe do Ełku, gdzie ma świetny dom i wspaniałą opiekunkę Sylwię, a my dalej działamy pomagając psiakom ze schronisk i fundacji.
Wsparcie zwierząt bezdomnych ze strony osób publicznych jest niezwykle ważne. Zarówno poprzez uczestnictwo w imprezach promujących adopcję, jak i aktywne pomaganie. Skupmy się jednak na Twoim Dublu. Co najbardziej lubi? Jakie są Wasze wspólne rytuały?
Dubel nadzwyczajnie się mnie pilnuje, dostosowuje się do wszelkich sytuacji. Bardzo dużo wspólnie podróżujemy, śpi w garderobach i kamperach. Jest idealnym towarzyszem. Ekipy filmowe i teatralne oczywiście go kochają, wszyscy aktorzy go przytulają i wygłaskują. Dubel bardzo boi się nagłych bodźców, hałasu i wody. Pewnie wyniósł to z poprzedniego życia. Pracowałam nad tym z pomocą zoopsychologa. Jest moim mega wiernym towarzyszem życia. Wspólnie przeszliśmy wiele ciekawych lekcji. Nie każdy pies po przejściach staje się otwarty. Jest moim wiernym przyjacielem. Bardzo kocha moją rodzinę. Uwielbia spacery nad Wisłą. Plaża, łąki to jego ulubione miejsca. Sporo też biegamy razem, naszą nadwiślańską trasę Dubel zna na pamięć.
W jaki sposób przekonałabyś osoby którym wydaje się, że nie ma w ich życiu czasu na posiadanie czworonoga do tego aby odważyli się na adopcję?
Ja sama przez długi czas, tak jak wcześniej wspomniałam, myślałam że nie ma w moim życiu czasu i miejsca dla czworonoga. Jednak pojawił się Dubel. Musiałam się nauczyć z nim być i organizować czas. Taka miłość jaką obdarza nas pies, a szczególnie ten adoptowany z trudnych warunków, któremu odmieniamy życie, jest niesamowita. Nie da się jej porównać do żadnego innego uczucia. Codzienne spacery z czworonogiem, to taki trochę „przymusowy czas spokoju, relaksu”. Polecam każdemu na te momenty tryb offline w telefonie. Zdecydowanie namawiam, mówię wszystkim, że warto mieć przyjaciela na czterech łapach, właśnie z adopcji.
Rozmawiała i fotografowała: Dorota Szulc-Wojtasik