Dlaczego nie wszyscy sprzątają po swoich psach?
Adam Wajrak jest dziennikarzem Gazety Wyborczej, specjalizującym się w tematyce przyrodniczej. Szczególnie interesuje się relacjami pomiędzy różnymi gatunkami zwierząt, ich środowiskiem naturalnym, a także wpływem działalności człowieka na przyrodę. Mieszka w wiosce położonej w Puszczy Białowieskiej, skąd pochodzą jego liczne korespondencje przyrodnicze. Często angażuje się z wielką pasją w akcje mające na celu ochronę przyrody, w 2006 roku zainicjował zbieranie podpisów pod petycją w sprawie obrony Doliny Rospudy. Jest autorem książek, współpracownikiem programów telewizyjnych i laureatem wielu nagród. Otrzymał m.in.: Honorowy Tytuł Przyjaciela Puszczy Białowieskiej nadawany przez Towarzystwo Ochrony Puszczy Białowieskiej. Towarzystwo Niepełnosprawnych Artystów „Nike” nagrodziło go za opiekę nad niepełnosprawnymi zwierzętami, a w 2000 roku otrzymał nagrodę od Polskiej Fundacji Nauki za swoją rolę w popularyzowaniu nauki i wiedzy na temat przyrody. Brał udział w kilku ekspedycjach polarnych. Jest członkiem wielu naukowych instytucji, między innymi Instytutu Oceanograficznego oraz pracownikiem Polskiej Akademii Nauk. Za zaangażowanie w obronie nieskażonej i niezniszczonej jeszcze w wielu miejscach polskiej przyrody, za opisywanie tych miejsc i okazów, został nagrodzony tytułem Bohatera Europy w 2005 r. przez prestiżowy tygodnik „Time” – znalazł się wśród wielkich postaci z całej Europy. W 2011 r. otrzymał honorowe obywatelstwo Rzeczpospolitej Ptasiej.
Czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że łatwiej namówić mieszkańców miast do wspólnej walki o obronę Puszczy Białowieskiej czy Doliny Rospudy, niż do sprzątania na spacerze po swoim czworonogu?
Raczej nie. Akurat myślę, że ci mieszkańcy miast, którzy bronili Rospudy i bronią Puszczy Białowieskiej mają bardzo silne poczucie wartości rzeczy wspólnych. Obchodził ich los Rospudy, los Puszczy i z pewnością zbierają kupy po swoich psach, bo obchodzi ich jak wygląda wspólny trawnik albo park, do którego wszyscy chodzą na spacery. Po swoich psach nie sprzątają ci, dla których świat wart ochrony kończy się na wycieraczce przed drzwiami, albo za płotem własnego ogrodu. To ten typ, co w ekstremalnej swojej postaci będzie również wywoził śmieci do lasu, bo to nie jego las i nie będzie się przejmował kupą na trawniku ani Rospudą.
Czy ekosystem trawnika jest w stanie obronić się przed tą kupą wstydu?
I tak i nie. Kupa dla normalnego ekosystemu, to nic złego. Ba, to jest nawet błogosławieństwo dla wielu gatunków bezkręgowców, grzybów i roślin. Cudowny, wartościowy, bo przetworzony już bardzo pokarm. Ja jestem wielkim fanem kup, od wielkich kup żubrzych i niedźwiedzich, poprzez mniejsze wilcze, lisie, albo bobki zostawiane przez jelenie, sarny i łosie. Po pierwsze, po kupie można łatwo poznać, jakie zwierzę jest w lesie, czyli dla mnie przyrodnika to jest bardzo ważna informacja, po drugie zawsze z zachwytem patrzę, jaki cudowny mikrokosmos powstaje na tych wszystkich kupach. A teraz wróćmy do tego trawnika. Są dwa związane z nim problemy. Pierwszy to nadmiar kupy! Ilości psów są w miastach olbrzymie
i ilość kupy też. Ten ekosystem nie jest w stanie sobie poradzić z taką ilością. Drugi to taki, że trawnik szczególnie wypielęgnowany nie ma mocy przetwórczej jak dno lasu, albo łąka. Nie ma tam tylu grzybów, roztoczy, czy owadów, żeby szybko kupę skonsumować. Niszczymy je i zabijamy chociażby grabiąc liście. Tworzymy sterylne środowisko pozbawione właściwości normalnego ekosystemu, który by sobie radził z jakąś częścią kup. Dlatego jestem przeciwnikiem wygrabiania liści wszędzie, w każdym zakątku miejskich parków również ze względu na naturalną utylizację psich kup. Kupy zbieram, gdy jedziemy do miasta, ale
u siebie w ogrodzie nie zbieram ich, trochę z lenistwa i nie grabię liści dla zasady, ale dzięki temu tętni on życiem!
Podobno 120 tysięcy psów, żyjących w Warszawie zostawia na skwerkach i w parkach 5 ton odchodów dziennie. Jakie działania mogłyby skutecznie przekonać właścicieli psów do higienicznych spacerów?
Edukować i zawstydzać! Jakoś nie liczę na karanie, bo Polacy to taki naród, który działa zawsze wbrew. No i jeszcze dobrze, aby samorządy ułatwiały posiadaczom psów zbieranie kup. Płacą oni przecież podatki za swoich czworonogów. Żeby były kosze specjalne do ich wrzucania i biodegradowalne torebki, albo szufelki do ich zbierania. Zbieranie kup do zwykłych foliowych worków, jak to czasami trzeba robić z braku czego innego,
nie specjalnie ma sens i raczej nie jest przyjazne środowisku.
Rozmawiała
Dorota Szulc-Wojtasik
Więcej informacji o kampanii: www.odkupieniemiast.pl/ oraz www.facebook.com/OdkupienieMiast