Artykuły

Czy kleszcze, które bytują na psach i kotach, mogą stanowić zagrożenie dla człowieka?

e517f23bd32bfa8a85ac1cea2e2cb7e1bpk100701.jpg
dr nauk wet.
Maria Bernadeta Studzińska

Na pytanie odpowiada 
dr n. wet. Maria Bernadeta Studzińska, Zakład Parazytologii 
i Chorób Inwazyjnych Wydział Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie.

Czy kleszcze, które bytują na psach i kotach, mogą stanowić zagrożenie dla człowieka?

W ostatnich latach coraz częściej słyszy się o kleszczach, jako wektorach wielu patogenów (wirusów, bakterii, riketsji, pierwotniaków) wywołujących poważne choroby u ludzi i zwierząt. W Polsce można je spotkać zarówno w lasach, na łąkach, w parkach, alejkach osiedlowych, jak i na terenach przydomowych. Kleszcze występują sezonowo, co zależy od wielu czynników, między innymi temperatury i wilgotności powietrza. Najlepsze warunki, sprzyjające rozwojowi kleszczy, panują od wiosny (koniec marca) do jesieni (koniec września). Największe znaczenie epidemiologiczne i epizootyczne ma kleszcz pospolity – Ixodes ricinus.

Bezpośrednie oddziaływania kleszczy, poprzez ukłucia i pobieranie krwi, zwykle nie zagrażają w sposób istotny zdrowiu czy życiu żywiciela. Natomiast ich działanie pośrednie, poprzez transmisję patogenów, jest niebezpieczne, gdyż wiąże się z szerzeniem wielu groźnych chorób dla ludzi oraz zwierząt. Porównując patogeny przenoszone przez kleszcze, zauważamy, że często są one jednakowe dla ludzi i zwierząt. Przykładem mogą być bakterie: Borrelia burgdorferi s.I. 
– wywołujące boreliozę (chorobę z Lyme), Coxiella burnetii – gorączkę Q, Anaplasma phagocytophilum – erlichiozę granulocytarną ludzi czy zwierząt, Francisella tularensis – tularemię. Poza tym toksyny zawarte w ślinie niektórych gatunków kleszczy, mogą powodować paraliż kleszczowy u ludzi oraz zwierząt. Kleszcz bytujący na psielub kocie nie może zarazić właściciela zwierzęcia. Co innego, gdyby znajdował się na psie i nie był przyczepiony, wtedy może zmienić żywiciela. Jednak należy pamiętać, że nie każdy kleszcz przenosi choroby. U psów częstą jednostką chorobową, opisywaną także 
u ludzi, jest babeszjoza, gdzie wektorem przenoszącym są kleszcze. Jednak i w tym przypadku pies nie stwarza zagrożenia dla właściciela, gdyż czynnikiem wywołującym babeszjozę są odmienne gatunki pierwotniaka Babesia spp. (u psa – Babesia canis, 
u ludzi – B. microti i B. divergens – gatunki występujące u gryzoni i bydła), 
a poza tym czynnikiem przenoszącym są różne gatunki kleszczy (u psa 
– Rhipicephalus sanguineus – kleszcz psi i Dermacentor reticulatus – kleszcz łąkowy; natomiast u ludzi – Ixodes ricinus – kleszcz pospolity). Istotny jest moment, kiedy kleszcze zarażają. Atakują one ludzi i zwierzęta tylko w celu pobrania pokarmu, co daje im możliwość przekształcenia się w kolejną formę rozwojową lub złożenie jaj przez samicę. 
W zależności od stadium rozwojowego, na żywicielu przebywają różny czas, np. osobniki dorosłe nawet do 11 dni. W początkowym okresie ssania krwi (do 48 godzin) kleszcz nie stanowi większego zagrożenia dla żywiciela, ryzyko zakażenia ofiary jest natomiast bardzo wysokie po 72 godzinach od przyczepienia się kleszcza i ssania krwi. W tym to okresie dochodzi do zagęszczania pobranej krwi przez zwracanie nadmiaru płynów do organizmu żywiciela i jest to czas, kiedy następuje zakażenie lub zarażenie żywiciela patogenami. Dlatego należy zadbać, by jak najszybciej usunąć kleszcza i pamiętać o odpowiedniej profilaktyce chroniącej przed kleszczami.

FAKT

Kleszcz bytujący na 
psie lub kocie nie stanowi zagrożenia 
dla właściciela zwierzęcia.

72aa9ca84b85332c19a3d610d82bd20abpk100702.png
Michał Olszański

Michał Olszański – obecnie pracuje w radiowej „Trójce”, gdzie jest odpowiedzialny m.in. za audycje sportowe. Współpracuje też z TVP2. Jest gospodarzem popularnego „Magazynu Ekspresu Reporterów” i porannego programu „Pytanie na śniadanie”, który prowadzi w parze z Anną Popek.

Jest Pan właścicielem kilku czworonogów. Skąd wzięły się one w Pana domu?

Nasze psy i koty pochodzą głównie ze schroniska w Celestynowie. Już ładnych parę lat temu byliśmy tam po psa. Wówczas poznaliśmy szefową, Izę Działak, z którą do dziś się przyjaźnimy. Trzy nasze psy – Marcysia, Paula i Wiktoria – są stamtąd oraz jeden kot, Różyczka – straszna złośnica. Skądinąd, po raz pierwszy mamy kota, który nie lubi pozostałych zwierząt. Natomiast Kasjusz jest dorodnym, czarnym kocurem, którego wzięliśmy z lecznicy ANDA w Chylicach. Trafił tam jako kotek 
z meliny z Piaseczna. I jest jeszcze Szczęsny, którego moja żona, Magda, ściągnęła z szosy, gdy dawał rozpaczliwe znaki ogonem, bo ledwo wyżył po wypadku. Najnowszy zwierzak to Piątek, kundel, który tak długo wysiadywał pod bramą, że uznaliśmy go za swego. Kocham własne zwierzaki, czyli cztery psy i trzy koty, ale nie lubię kretów, które uparły się, żeby niszczyć, pieczołowicie przeze mnie pielęgnowany, trawnik. Nie znoszę komarów, ale one lubią nas, zatem co możemy zrobić?

Rozmawia Pan ze zwierzętami?

Oczywiście, że rozmawiam, ale jak „grochem o ścianę”. Tyle razy prosiłem Paulę, żeby nie szukała dziury w płocie i nie ruszała na wycieczki po Chyliczkach. Niestety, ona sobie 
z tego nic nie robi... A nawet ostatnio zaprosiła do swych psich wypraw Piątka. Albo Różyczka... Ileż to już było rozmów na temat sikania na wycieraczkę? I co? I nic, śmierdzi jak dawniej. Tylko Marcysia i Wiktoria są posłuszne – uważnie słuchają, co się do nich mówi.

A co zwierzaki Panu opowiadają?

Ostatnio zwierzaki są raczej małomówne. Często proszą o pieszczoty 
i „smyranki”, a także o dokładne wyczesanie i sprawdzenie sierści. Boją się kleszczy. Paula nawet złapała pierwsze oznaki choroby pokleszczowej, ale szybka pomoc lekarska pomogła. Kilka dni temu było gremialne wkraplanie środka na kleszcze. Oby pomogło. Kończę, bo właśnie zbliża się pora „miski”. Zwierzaki już czekają i marudzą. Ale w nagrodę będzie dziś kostka, bo ani Paula, ani Piątek na wycieczkę po okolicy nie poszły...