Artykuły

Conrado Moreno w Fundacji NieZły Pies

c-moreno.jpg

Conrado Moreno – znany szerokiej publiczności jako dziennikarz, osobowość medialna, aktor i prezenter telewizyjny. Miał okazję udzielić wywiadu naszemu miesięcznikowi w przytulnych okolicznościach Fundacji NieZły Pies, którą jako patron adopcji wspieramy od dłuższego czasu. Conrado Moreno jest miłośnikiem zwierząt, który w swoim programie radiowym przedstawia osoby pomagające zwierzętom i porusza ważne tematy bezdomności i przeciwdziałania przemocy wobec czworonogów.


Spotkaliśmy się w miejscu bliskim miesięcznikowi Cztery Łapy i jego czytelnikom. Chciałabym zapytać o Twoje odczucia związane z Fundacją NieZły Pies, która zajmuje się pomaganiem zwierzętom i szukaniem dla nich nowych domów.

Dziękuję bardzo za zaproszenie, poznałem nie tylko czworonożnych podopiecznych Fundacji NieZły Pies, ale także Panią Prezes Elżbietę Wysocką. Jest to wyjątkowe miejsce, a Pani Ela żyje z tymi zwierzakami i dzieli z nimi przestrzeń każdego dnia. Ja jako gość czuję się trochę jakbym tę przestrzeń naruszał, jest bowiem wyjątkowa i potrzebna, złożona z grupy zwierzaków, które tworzą coś w rodzaju rodziny. Psiaki są jednak bardzo otwarte i wspaniale mnie przyjęły. Czuję się tutaj bardzo dobrze.
Na pewno będę mówił moim bliskim i dalszym znajomym o tym miejscu, zachęcał ich do przyjazdu i pomocy podopiecznym Fundacji.

To co jest unikalne, to właśnie tak jak wspomniałeś, fakt że psiaki mieszkają w domu. Są otwarte i gotowe do adopcji.

Tak, mieliśmy okazję usiąść w kuchni i zjeść ciasto, wypić kawę, a zwierzaki leżały wokół nas. Jestem pewien że w swojej nowej, adopcyjnej rodzinie zachowywać się będą podobnie.

Jakie są Twoje osobiste doświadczenia ze zwierzętami?

Pierwszego psa miałem wspólnie z rodzicami, w wieku 12 lat. Był to psiak, który został porzucony przez swoją poprzednią rodzinę, adoptowaliśmy go. Owczarek szkocki collie. Pamiętam, że jako 12 letni chłopiec przestraszyłem się go, kiedy przekroczył próg naszego mieszkania. Wdrapałem się nawet wtedy na stół w kuchni. Nigdy go nie zapomnę, bo bardzo zżył się z nami, z Hiszpanii przeprowadził się z nami do Polski. Wabił się Duke. Następnie dołączyła do niego Dina – owczarek niemiecki, jego nieodłączna przyjaciółka. Moi rodzice są kociarzami, tak więc naturalnie z czasem w domu pojawiła się także kotka o imieniu Pirata. I dzięki temu mogłem również zaobserwować jak wygląda przyjaźń psio-kocia. Kolejnym psem był Dulce – dalmatyńczyk. Miał niesamowicie przeszywające spojrzenie, którym potrafił raczyć mnie dosłownie godzinami, a zarazem był też niezwykle dostojny. To właśnie jego mogę nazwać moim ulubionym psem. Tradycją było, aby nazywać psiaki na literę „D” dlatego też Duke, Dina i Dulce. Koty z kolei na „P”.

W swoich audycjach spotykasz różnych ludzi związanych ze światem weterynarii i zwierząt. Dlaczego uważasz za tak ważne aby poruszać właśnie te tematy, związane z adopcją, czy walką z przemocą wobec zwierząt?

Myślę, że w świecie, w którym panuje przekonanie, że człowiek jest zły, traktuje niewłaściwie innych ludzi i zwierzęta, warto przekonywać i pokazywać, że jest wiele dobrych ludzi, takich jak Ty, czy Pani Ela z Fundacji. Pomagają i mają dosłownie serce na dłoni, są gotowi poświęcać swój czas na czynienie dobra. W ostatnim czasie spotkałem na przykład w mojej audycji bardzo ciekawe osoby, wolontariuszy ratujących gołębie. A są to ptaki o których często zapominamy. Popadamy w codziennym życiu często w beznadzieję, wydaje się, że nic nie ma sensu i otacza nas tyle zła. A te przykłady pozwalają zobaczyć, że sens życia jest właśnie w pomaganiu. Na koniec mogę jeszcze dodać, że zachęcam do adopcji, żyjąc ze zwierzętami dostajemy prawdziwą bezinteresowną miłość, której bardzo często szukamy. A realizowanie małych celów, jak uratowanie psa czy kota dają tak wiele radości i sensu w życiu.


Rozmawiała i fotografowała
Dorota Szulc-Wojtasik