Artykuły

Cierpliwość, miłość i uwaga – podstawy budowania relacji z psem

m-kwiatkowska.jpg

Na pytania odpowiada Magdalena Kwiatkowska
studentka Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.


Każdy opiekun po stracie ukochanego zwierzaka przeżywa żałobę w inny sposób. Niektórzy z nas mają w domu dwa lub więcej zwierząt, które również tworzą między sobą więzi i tak samo jak ludzie, w różny sposób przeżywają żałobę. Obserwacja tego procesu i zrozumienie go, są niezwykle ważne.

Opowiedz o swoich relacjach ze zwierzętami. Jak trudne są pożegnania?

Zwierzęta zawsze były częścią mojego życia. Moje pierwsze zwierzaki, Figa (suczka) i Flo (kot) towarzyszyli mi przez osiemnaście lat, czyli prawie całe moje życie. Pojawiają się już w moich pierwszych wspomnieniach. Dorastaliśmy razem. Obecni w tych dobrych jak i złych chwilach, w ciszy i w emocjach, których nie trzeba było tłumaczyć słowami. Wydaję mi się, że więź, jaką można stworzyć ze zwierzęciem, jest wyjątkowa właśnie dlatego, że jest pozbawiona warstwy języka. To więź emocji, intuicji. Zwierzę czuje autentyczność. Jeśli jesteś smutny, ono to wie. Jeśli jesteś spokojny, ono czuje się bezpieczne. W takiej relacji nie da się niczego udawać. Można odpocząć od świata pozorów i po prostu być, nie martwiąc się o bycie ocenianym. Pożegnania są zawsze bardzo trudne i zbyt szybkie. Kiedy odszedł Flo, byłam załamana. Nie wyobrażałam sobie codzienności bez niego. Straciłam przyjaciela, który zawsze był przy mnie i bezwarunkowo mnie kochał i wspierał. Miałam poczucie, że jego odejście zabrało pewną część mnie. Dwa miesiące później, gdy odeszła Figa, miałam wrażenie, że zakończył się pewien etap mojego życia, że teraz wszystko zupełnie się zmieni. Figa, mimo podeszłego wieku, do momentu odejścia Flo była w naprawdę dobrej kondycji. Po śmierci Flo zaczęła gasnąć – spała więcej, straciła apetyt i wszelkie zainteresowanie otoczeniem. Wierzę, że przeżywała żałobę. Widziałam to w jej oczach i zachowaniu. Pisząc później moją pracę badawczą o żałobie u psów, miałam wrażenie, że w jakimś sensie opisuję także ich historię.

Zdecydowałaś się na podjęcie opieki nad suczką po przejściach. Jak udało Ci się do niej dotrzeć i stworzyć więź?

Kama pojawiła się w moim życiu dwa miesiące temu, ponad rok po odejściu Figi i Flo. Był to moment, w którym poczułam, że jestem gotowa otworzyć się na relacje z innym zwierzęciem. Kama, zanim do mnie trafiła, żyła w lęku: bała się ludzi, hałasu, dotyku, ruchu. Kiedy przyjechała, przez pierwsze dni praktycznie nie wychodziła z kąta. Nie jadła, unikała spojrzenia. Każdy ruch mojej ręki interpretowała jak zagrożenie. Na widok człowieka kuliła się i zastygała w bezruchu. Przez pierwsze dni tylko obserwowała mnie z dystansu, a ja pozwalałam jej na ten dystans – nie chciałam przyspieszać niczego, co wymagało czasu. Zrozumiałam wtedy, że jedyne, co mogę jej dać, to czas i spokój. Nie można przyspieszyć zaufania – ono pojawia się wtedy, gdy przestajemy je wymuszać. Najtrudniejsze było nauczyć się czekać i niczego nie oczekiwać. Moment, w którym pierwszy raz pomachała ogonem był dla mnie jednym z najbardziej wzruszających w życiu. Kiedy zaczęła sama podchodzić do mnie i lizać mnie po twarzy, wiedziałam że zbudowałyśmy coś niezwykłego.

Opowiedz o swoich badaniach.

Pomysł na te badania zrodził się z potrzeby zrozumienia tego, czego sama doświadczyłam, obserwując Figę po odejściu Flo. Zastanawiało mnie, czy to, co widziałam, można nazwać żałobą, czy była to tylko projekcja moich własnych emocji. W ten sposób powstała moja praca „Doświadczenie żałoby u psów po stracie psa towarzyszącego”. Jej celem było sprawdzenie, czy psy rzeczywiście przeżywają coś, co można nazwać żałobą – i jeśli tak, to jakie czynniki mają na to wpływ. Przebadałam 159 opiekunów, którzy stracili jednego z dwóch psów mieszkających razem. Każdy z nich obserwował drugiego psa po tej stracie, opisując jego zachowania, emocje i codzienność. Wyniki pokazały coś bardzo ważnego: nie każdy pies doświadcza żałoby, ale te, które ją przeżywają, robią to w sposób uderzająco podobny do ludzkiego. Najsilniejszym czynnikiem okazała się jakość więzi między psami – im bliższa i cieplejsza była relacja, tym większe zmiany w zachowaniu obserwowano po stracie: spadek aktywności, mniejszy apetyt, lękliwość. Zaskakujące było to, że długość wspólnego życia czy nawet emocjonalny stan właściciela nie miały tak dużego znaczenia jak właśnie jakość relacji. Badanie pokazało więc, że żałoba u psów nie jest tylko „odbiciem” ludzkich emocji, ale ma autonomiczny charakter. Psy potrafią stworzyć prawdziwe więzi – oparte nie tylko na rutynie, ale na emocjonalnej bliskości. Kiedy analizowałam wyniki, czułam, że nauka i życie spotykają się w jednym punkcie. Zrozumiałam, że to, co widziałam u Figi po śmierci Flo, nie było projekcją.