Artykuły

Bruno – najlepszy przyjaciel i terapeuta

j-wocial-i-bruno.jpg

Jakub Wocial – aktor musicalowy, wokalista, reżyser. Prywatnie opiekun Bruna, szczupłego, wysportowanego i bardzo zadbanego 4 letniego labradora, co nieczęsto zdarza się u tej rasy. Jakub i Bruno są nierozłączni, tworzą fantastyczny przykład przyjaźni psio-ludzkiej.

Jaka jest historia Bruna?

Bruno został mi podarowany przez przyjaciół w dniu urodzin. Oczywiście wiedzieli, że chciałem mieć psa, nie było to zaskoczeniem, ani niezaplanowanym prezentem-niespodzianką. Chciałem mieć psa dużego, wymagającego aktywności, bo sam jestem aktywną osobą. Trochę bałem się tej decyzji, przy dużej ilości zajęć, spektakli i wyzwań zawodowych. Ale Bruno okazał się najlepszą inwestycją wolnego czasu jaką mogłem sobie wymarzyć. Byłem przyzwyczajony do kontaktu z dużym psem, Tytanem, który w dzieciństwie mieszkał z nami. W związku z tym, dla mnie pies zaczyna się od 25 kg, oczywiście uwielbiam wszystkie czworonogi, ale sam chciałem mieć dużego psa.

Czy miałeś dobre doświadczenia z psiakiem z okresu dzieciństwa?

Zdecydowanie tak, jak wspomniałem, towarzyszył nam Tytan. Psiak który był mieszańcem, dużym, nieco mniejszym od Bruna. Niesłychanie mądry. Był ewidentnie, mentalnie psem mojego taty, ale ja i moja siostra opiekowaliśmy się nim także. Mieszkaliśmy pod Warszawą w okolicach lasu, mogliśmy wychodzić więc na długie spacery. Od taty, jako opiekuna głównego, który nauczył Tytana wszystkiego, nauczyłem się jak powinna wyglądać socjalizacja i szkolenie psa, który wyrasta na posłusznego i kochanego towarzysza życia.

Tak jak wspomniałeś, Bruno był prezentem od przyjaciół. Jak wyglądały Wasze pierwsze wspólne chwile?

Pojechaliśmy po Bruna dzień po moich urodzinach. Został jako ostatni z miotu, od progu przybiegł do mnie, aby się przywitać. Doskonale zniósł podróż do nowego domu, co pozostało mu do dzisiaj. W aucie Bruno odpoczywa i śpi. A wiele innych psów które znam, są niespokojne, rozglądają się i nie czują komfortowo w samochodzie. Bruno miał w domu przygotowany kojec, zabawki, które szybko rozparcelował. Wiedziałem, że to będzie duży, silny pies. Po łapach było widać, że będzie atletyczny, więc chciałem zapewnić mu dużo ruchu. Od razu przylgnął do mnie i nie miał problemu z adaptacją. Miałem w czasie pojawienia się Bruna jeszcze dwa koty, Eskę i Bekę. Doskonale przystosowały go do życia w domu. Nie miałem dzięki temu problemów z wchodzeniem na meble, niszczeniem przedmiotów.

Jakie są ulubione zajęcia Bruna?

Z pewnością pływanie! Pływamy latem w martwych częściach Wisły, w stawach. Jest to jego instynkt i ukochane zajęcie. Od tego roku zaobserwowałem, że nie podoba mu się zimna woda, na przykład w morzu. Bruno codziennie bardzo chętnie biega, staram się zapewnić mu dużo aktywności fizycznej. Podróżuje ze mną bardzo często pociągami. Jeździmy przez cały kraj, na spektakle. Udaje mi się w wielu miejscach nocować z psem, bardzo wiele się zmieniło pod tym względem i wiele miejsc nie ma obiekcji przed odwiedzeniem ich z większym czworo­nogiem. Na próbach także Bruno mi towarzyszy, spokojnie czeka i zna swoje miejsce. Moi współpracownicy i koledzy aktorzy pokochali Bruna. Inne osoby także czasami przychodzą ze swoimi zwierzakami do teatru. Psy poznają się i temu zjawisku towarzyszy zwykle mały armagedon ale później współistnieją i siedzą spokojnie.

Czym jest dla Ciebie relacja z Brunem?

Bruno jest moim przyjacielem i terapeutą. W tym momencie najważniejszym członkiem rodziny. Bardzo dużo do niego mówię. Ma swoją mądrość, myśli, a ja nauczyłem się z tego korzystać. Bruno reaguje nawet na moje reakcje na e-maile i telefony które odbieram. Jest w stanie wyczuć moje emocje, kiedy jestem zdenerwowany, zrelaksowany, a kiedy skupiony. Od czasu pandemii, spacery z Brunem, bardzo pomagają mi w ułożeniu rzeczy w głowie. Widzę, jak mój pies dojrzewa, uczy się radzić sobie z różnymi bodźcami.

Co mógłbyś powiedzieć naszym czytelnikom o rasie jaką jest labrador? Dla kogo nadaje się taki pies?

Trzeba mieć na pewno trochę siły fizycznej, aby dać mu radę na spacerach. Na pewno trzeba go dobrze ułożyć, aby chodził przy nodze, a nie ciągnął nas przy każdej możliwej okazji. Trzeba mieć też czas na ruch i szkolenie. Niekoniecznie w specjalnej szkole. Powinno się poświęcić czas, na czytanie o rasie, o różnych predyspozycjach do chorób. Na pewno tyle, ile czasu poświęci się zwierzęciu w jego młodym wieku, tyle możemy później zobaczyć w dorosłym psiaku.


Rozmawiała i fotografowała
Dorota Szulc-Wojtasik