Artykuły

Bez zwierząt nie czułabym się pełnym człowiekiem

n-sikora-znani-1.jpg


Natalia Sikora – polska aktorka i piosenkarka, szerokiej publiczności znana jako zwyciężczyni drugiej edycji programu The Voice of Poland. Aktualnie jest na ostatnim etapie wydawania autorskiej płyty „Ailatan”. Prywatnie jest opiekunką kapitalnego kundelka Bonzo. Tworzą wyjątkową, silnie związaną emocjonalnie parę. Przeczytajcie o tym, jak wielka może być więź człowieka i psa. To zdecydowanie więcej niż przyjaźń.

Co zainspirowało Cię do tworzenia muzyki?

Do tej pory wykonywałam głównie utwory innych wykonawców, moich muzycznych idoli, oddawałam im w ten sposób swojego rodzaju hołd. Janis Joplin, z którą się wychowałam czy Jimmy Hendrix, którego pierwszego usłyszałam. Gdy tata pyta mnie, czy już znormalniałam w życiu osobistym, pytam go, czego spodziewa się po dziewczynie, która jako niemowlę od pierwszych dni słuchała Hendrixa. Z polskich wykonawców, zdecydowanie Mira Kubasińska. Po wielu latach pracy spotkałam na swojej drodze Dariusza Kozakiewicza. Jest to pierwsza osoba, z którą nie musiałam sobie w tworzeniu muzyki nic wyjaśniać. Nawzajem się uzupełniamy, przekłada się to na niezwykłą energię pracy. Do tej pory było w moich piosenkach i wykonaniach wiele teatru. A obecnie tworzone utwory są skierowane do szerszej publiczności. Darek dba o stronę aranżacyjną, najpierw pisze muzykę, a następnie ja dokładam do niej tekst. Planowo płyta ukaże się w maju. Chcemy przekazać, że w dzisiejszym świecie bardzo ciężko jest nam się do siebie zbliżyć. To jest płyta o współczesnym życiu i ludziach. Jestem bardzo ciekawa jak słuchacze ją przyjmą.

Porozmawiajmy o Twoim czworonogu. Jak spotkałaś na swojej drodze Bonzo?

Moje życie w domu rodzinnym było pełne zwierząt. Żółwie, psy, koty, świnka, szczurek, myszka, ptaszek, a nawet pielęgnice w ogromnym akwarium. Kiedy rano wstawałam, odbywałam wędrówkę po całym domu, karmiąc wszystkie zwierzaki. Ja i moja siostra bliźniaczka Zosia, już raczkując miałyśmy cudownego przyjaciela, spaniela. Potem była to moja ukochana wilczyca Janis. Zawsze doceniałam bezwarunkową miłość jaką otrzymywałam od zwierząt. Potrafią w niezwykły sposób być zawsze o krok przed nami. Wyczuwać nasze emocje.

Jaka jest historia Twoich osobistych zwierzaków?

Od początku studiów mieszkała ze mną świnka morska Anielka. Po pięciu latach odeszła, ale była moją wyjątkową przyjaciółką. Na początku szkoły aktorskiej, w domu rodzinnym odeszła moja ukochana wilczyca Janis. Była to zresztą magiczna chwila, Wielkanoc. Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest z nią bardzo źle, Janis chorowała na raka kości. Kiedy przyjechałam, nie podnosiła już głowy z posłania, pogłaskałam ją w nasz ulubiony sposób, tworząc słoneczko na czole. I kilka chwil później odeszła. Kiedy tylko miałam więcej czasu pod koniec studiów, nie mogłam już wytrzymać bez psa. Weszłam na stronę Fundacji Azylu pod Psim Aniołem. I zaadoptowałam wilczura – Bonzo. Po okresie kwarantanny, który odbył za kanapą, udało nam się ze sobą zaprzyjaźnić. Bonzo okres szczenięcej socjalizacji spędził w lesie. Nie był przyzwyczajony do normalnego życia. Zajęło mi dość dużo czasu, aby przekonać go do ludzi i świata. Do dziś jest bardzo wrażliwym i płochliwym psim facetem, ale łączy nas wyjątkowa relacja. Bonzo towarzyszył mi w kilku ważnych etapach życia. Obronił mnie nie raz, mogę śmiało powiedzieć, w bardzo niebezpiecznych sytuacjach. Dzięki niemu przypominam sobie, że potrafię kochać. Jesteśmy na najwyższym stopniu relacji człowiek-zwierzę, mamy wyjątkowe porozumienie. Pomagamy sobie i każdego dnia jestem wdzięczna, że udało nam się siebie odnaleźć.


n-sikora-znani-2.jpg n-sikora-znani-3.jpg


Dlaczego Twoim zdaniem warto adoptować zwierzęta?

Nie potrafię przejść obojętnie obok zwierzęcego nieszczęścia. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie zapominają, że one były tutaj przed nami. I że jesteśmy ze sobą połączeni. Pamiętam, kiedy pierwszy raz pojechałam do schroniska po Bonzo, pewna para zaadoptowała wtedy innego psiaka. Wszystkie psy zaczęły na raz wyć, żegnając go. Zapytałam ich opiekunkę, czy zawsze tak to wygląda. Dowiedziałam się, że zawsze tak reagują na to, że ich towarzysz odchodzi, do nowego domu. Same tego pragną, jest to tęsknota, za miłością i opieką. Bo pies chce być z człowiekiem. I człowiek go potrzebuje. Mam nadzieję, że więcej osób to zrozumie i zaczniemy adoptować zwierzęta. Warto to zrobić, jeśli chcemy poznać coś prawdziwego. Bliskość i relację, która się rozwija. Każdy mój dzień z Bonzo zaczyna się na nowo. Odkrywamy w sobie wspaniałe rzeczy.

Rozmawiała: Dorota Szulc-Wojtasik
Zdjęcia: Taida Tarabuła