Artykuły

Benia jest po prostu The Best

fot-m-b.jpg

Marcin Bubółka – aktor teatralny i serialowy. Od 2021 występuje w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Współpracował także z teatrami warszawskimi: Polskim, Syrena, Ochoty, OCH-Teatrem. Prywatnie opiekun suczki Beni, która została adoptowana. Marcin opowiada nam o swojej wyjątkowej psio-ludzkiej przyjaźni, respektowaniu granic czworonoga i o tym, czego możemy się od psów nauczyć.


Jakie były Twoje pierwsze doświadczenia z czworonogami?

Muszę przyznać, że nie najlepsze. Jako 4-latek zostałem napadnięty przez psy i miałem później ogromny lęk. Niestety nieodpowiedzialny właściciel spuścił wtedy ze smyczy psa, który przewrócił mnie, a ja uderzyłem się na tyle dotkliwie, że doznałem wstrząsu mózgu. Panicznie bałem się psów, ale na szczęście z czasem udało mi się ten lęk przezwyciężyć. W domu rodzinnym z czasem pojawił się psiak. Miałem duży respekt do naszego sznaucera, który na pewno to czuł i musieliśmy się do siebie przyzwyczaić. Okazało się, że pupil nie musi być agresorem, ale może być przyjacielem rodziny. Przed tymi atakami miałem zresztą bardzo pozytywne podejście do zwierząt. I szkoda, że musiała mnie spotkać taka historia. Pretensje można mieć w tej sytuacji tylko do właściciela, a nie do samego zwierzęcia. To opiekun ma za zadanie panować nad czworonogiem, jego zachowanie jest odzwierciedleniem zachowania zwierzaka. Nie każdy człowiek, który idzie po ulicy musi mieć chęć na kontakt psem. I powin­niśmy jako opiekunowie to uszanować.

Jak to się stało, że masz swojego psiaka?

Będąc w Warszawie, myślałem, jeszcze przed śmiercią naszego sznaucera z domu rodzinnego, aby adoptować psa. Jednak nie mogłem się do tego przemóc, trochę traktowałem to jako swojego rodzaju zdradę naszej relacji. W pandemii pojawił się jednak na to czas. Chciałem spróbować wychować psiaka i stanowić z nim bardzo zgrany team. Doszedłem do wniosku, że zanim zaproszę do swojego życia przyjaciela na czterech łapach, chciałbym się do tego odpowiednio przygotować.

Jaka jest historia Beni?

Historia Beni jest taka, że był rok 2020 i znaleźliśmy na Olx ogłoszenie o tym, że Benia została uratowana od gospodarza, który zupełnie nie zajmował się psami – trzema szczeniakami. Pewna Pani zabrała te właśnie szczeniaki z ciężkich warunków i ogłosiła je w internecie. Benia była wtedy z dwoma braćmi. Oni byli od samego początku bardzo spokojni. Natomiast Benia wręcz przeciwnie. Nigdy nie miałem suni, nie wiedziałem jaka jest różnica w wychowaniu psa i suki. Kiedy Pani mi ją przyniosła, cóż mogę powiedzieć, zakochałem się. Nie brałem tego pod uwagę, że od razu do mnie nie podeszła. Chciałem pomóc temu psu, który miałby trudniej znaleźć dom. Benia ma oczywiście swoje małe demony. I pracowaliśmy nad nimi z behawiorystą. Dwa pierwsze dni nie podchodziła do nas, daliśmy jej przestrzeń nie podchodząc do niej. Sprawdzała w ten sposób czy jest bezpieczna. Teraz, oddaje nam swoją miłość każdego dnia. Niesamowita była też nauka Beni. Niezwykle odbierała wszystkie zabawy. Taka wspólna praca dawała jej mega dużo radości. Chciała się uczyć, korzystać z życia, wykonywać coraz to nowe komendy i zadania. W psim przedszkolu Benia miała zajęcia indywidualne i grupowe, nauczyła się komend ratujących życie, czyli na przykład „zostaw”, kiedy zainteresuje się czymś na spacerze, a rozrzucone „smakołyki” mogą być dla psa nawet zabójcze. Komenda „do mnie” która ma ją zatrzymać kiedy się oddali, jest niezwykle ważna na spacerze. Mamy też wspólne rytuały, maty węchowe, zabawki intelektualne. Benia potrzebuje wytracenia energii. Jest bardzo aktywnym psiakiem.

Jak się zmieniło Twoje życie po tym jak dołączyła do niego Benia?

Benia uratowała mnie w czasie pandemii. W trakcie zamknięcia, miałem nowe rytuały i miałem co robić. Pozwoliło mi to przetrwać gorsze okresy. Zawsze wymówką był brak czasu, ale tak naprawdę czas zawsze się znajdzie. Szczególnie kiedy mamy go poświęcić psu, który wymaga od nas nie tylko opieki, ale też oddaje nam niezwykłą ilość pozytywnej energii. Raz zostawiłem Benię, w zbyt młodym wieku w garderobie w teatrze. Miałem wtedy próbę generalną, a Benia nagle pojawiła się na scenie. Okazało się, że wygryzła dziurę w drzwiach. Mój błąd, bo nie powinienem jej zostawiać tak wcześnie i na tak długo w nowym miejscu bez przyzwyczajenia. Ale z czasem ta historia jest naprawdę urocza. Dwa miesiące jeździła ze mną też na plany serialowe. I tam już zachowywała się jak najbardziej poprawnie.

Co daje Ci relacja z czworonogiem?

Przede wszystkim przypomina o empatii, odpowiedzialności, ważnych fundamentalnych sprawach, które przydają się w życiu. Warto czasami spojrzeć na psy, bo możemy się od nich wiele nauczyć. Kiedy jestem chory, Benia wyczuwa moje gorsze chwile. Ja też się tego uczę i staram się respektować jej granice.


Rozmawiała i fotografowała:
Dorota Szulc-Wojtasik