Adopcja zwierzęcia zmienia nas na lepsze
Marcin Januszkiewicz – polski aktor i wokalista, autor tekstów piosenek, kompozytor. Miłość do zwierząt podobnie jak w wypadku wielu z nas towarzyszyła mu od dziecka. Pierwszym zwierzakiem Marcina była sunia Agata. Natomiast obecnie opiekuje się przygarniętym psiakiem LJtem.
W jakim wieku, będąc już dorosłym zdecydowałeś się na opiekę nad psem?
To jest ciekawa historia, ponieważ w mojej pracy mam bardzo mało czasu wolnego. Tak więc opieka nad psem to duże wyzwanie. Świadomie, przez lata nie myślałem nawet o adopcji zwierzaka. Ale tak się stało, że tworząc związek byłem z osobą która bardzo chciała mieć psa, a ja uległem temu i mieliśmy przygarnąć czworonoga. Mój serdeczny przyjaciel producent muzyczny Mikołaj Dober, ma adoptowanego psiaka, w którym absolutnie zakochałem się będąc u niego w odwiedzinach. Okazało się, że do adopcji są jeszcze psiaki z jego rodzeństwa. I tak stałem się opiekunem LJta. Tak jak mówiłem, miałem duże obawy, ze względu na ilość obowiązków, ale po adopcji stwierdziłem, że to my musimy tworzyć swoją rzeczywistość, panować nad czasem i tym na co chcemy mieć energię. Jeśli człowiek nie wykona tego kroku, aby zaadaptować swój czas, nigdy go nie znajdzie. Dowodem tego jest LJ. Jeśli nie dostosujemy się, może nam umknąć naprawdę niepowtarzalna relacja, jaką jest więź z psem. I tak się właśnie złożyło, że jak mówiłem, relacja ludzka się skończyła, ale pozostała mi relacja z LJtem.
Co sądzisz o przekazywaniu psa pod opiekę dzieciom? Czy to jest odpowiedzialna formuła opieki nad zwierzęciem?
Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że dawanie psa pod opiekę wyłącznie dziecku nie ma sensu. Dzieci z racji tego, że nie wiedzą jeszcze wielu rzeczy zwyczajnie nie są w stanie wziąć na siebie tak dużej odpowiedzialności. Nie mogą rozumieć, czym jest taka odpowiedzialność. Bardzo dużo zależy od rodziców i tak naprawdę to jest ich decyzja. Muszą się psem zajmować, dzieci mają wiele bodźców. Nie mam żalu i pretensji do moich rodziców, ale bardziej sam do siebie, że kiedy byłem dzieckiem nie dawałem tyle czasu naszej suni Agacie ile powinienem był. Spacery nie były pewnie wystarczająco długie. Tak więc zdecydowanie za zwierzę musi wziąć odpowiedzialność cała rodzina. Pod jednym dachem są dorośli ludzie, opiekunowie dziecka i psa. Sam tworząc rodzinę wiedziałbym, że to ja jestem w stu procentach odpowiedzialny za żywą istotę, którą mamy w domu. Tak więc powinna to być adopcja dla rodziny, a rodzice wdrażają dzieci w obowiązki i rytuały. Szczególnie dotyczy to miasta, gdzie musimy z psem wychodzić kilka razy dziennie.
Jakie są Wasze rytuały, co lubi LJ, a co lubicie robić razem?
Jestem mocno spontanicznym życiowo człowiekiem ze względu na zawody jakie wykonuję, a LJ się do tego doskonale „dokleił”. Mam wrażenie, że rozumie to, że czasami jemy śniadanie o 8, a czasami o 11. Dostosowuje swój rytm dnia do mnie i ja to bardzo cenię. Mamy swoje wspólne zabawy i uwielbiamy je. Lubimy też spać razem w łóżku. Często jeździmy wspólnie na moje zawodowe podróże. Na szczęście większość hoteli toleruje zwierzęta. Tak więc mogę go tam bez problemu zostawić. Wiem, że niektórzy aktorzy zabierają swoje zwierzaki na plan, ale wiem, że dla niego to nie byłoby komfortowe. Najważniejsze to uczyć się siebie nawzajem i zadecydować co jest dla psa najlepsze. Wiem, że dla LJta nie jest najmilszym uczuciem moje wyjście z domu, tak więc staram się wtedy odwrócić jego uwagę smaczkiem czy gryzakiem. Wiem, że miejsce z dużą ilością ludzi mogłoby go bardziej zestresować. Mój pies w domu ma poczucie bezpieczeństwa i może na mnie czekać. W razie potrzeby do LJta może przyjść moja przyjaciółka Karolina. Mieszka blisko, a kocha LJta z wzajemnością. Pomaga mi także moja menedżerka Marta, która ma swojego psa i LJ ma wtedy również dużo rozrywki. Ciocie pomagają nam na bieżąco.
Dlaczego warto adoptować zwierzę? Co daje nam bliska relacja z przyjaciółmi na czterech łapach?
Użyję określenia „karma”. Świat jest tak skonstruowany, że to co wysyłamy, wróci do nas w jakiejś formie. Zwierzęta są niczym innym jak czystą formą życia pełną miłości. Czują i wiedzą dużo więcej od nas. Nie mają na żaden temat zbędnych przemyśleń, fałszu, czy rozmyślań. Żywią do nas najbardziej naturalne uczucia, dzięki temu stajemy się lepsi. Dzięki nim lepiej funkcjonujemy i mamy stały element, którym możemy się opiekować, ale też otrzymywać od niego to co najlepsze czyli bezwarunkową miłość.
Rozmawiała i fotografowała
Dorota Szulc-Wojtasik