Artykuły

Adopciaki u behawiorysty

malgorzata-kieltyka.jpg

Na pytania odpowiada Małgorzata Kiełtyka behawiorystka Best Friends.


Zwierzaki po traumie często potrzebują pomocy behawiorysty. Dzięki wsparciu firmy Purina, w programie Adopciaki.pl zarówno domy tymczasowe, jak i ado­pcyjne domy stałe, mogą skorzystać z pomocy profesjonalnych behawiorystów. O tym, jak wygląda współpraca behawiorysty z programem Adopciaki.pl, rozmawiamy z Małgorzatą Kiełtyką, behawiorystką psów z ponad 10-letnim doświadczeniem.

Częściej z Twojej pomocy korzystają domy tymczasowe czy domy stałe?

Powiedziałabym, że pół na pół. Niektórzy wolontariusze w ogóle mnie nie potrzebują, bo sami są behawiorystami i mają ogromne doświadczenie. Ale są też tacy, którzy korzystają z mojej pomocy bardzo często. Podobnie domy stałe, jedni nie czują potrzeby wsparcia i rzeczywiście jej nie potrzebują, a inni, po pierwszej konsultacji, zostają moimi klientami na dłużej.

Z jakimi problemami najczęściej się spotykasz?

Większość problemów z zachowaniem psa bierze się z lęku albo z frustracji. Jeden z najczęstszych problemów, do jakich jestem wzywana, to tzw. agresja lękowa, czyli sytuacja w której pies nie potrafi przejść obojętnie obok innego psa, „nakręca się”, obszczekuje. Drugi częsty problem, to tzw. lęk separacyjny, kiedy pies pozostawiony sam w domu frustruje się tak bardzo, że szczeka, wyje, albo wręcz niszczy. Obie sytuacje są uciążliwe dla opiekuna, ale przede wszystkim niezwykle trudne dla psa.

Skąd biorą się takie zachowania?

Adopciaki to psy o różnej przeszłości, więc powodów może być mnóstwo. Od predyspozycji genetycznych, poprzez brak socjalizacji, aż po przebytą traumę, większą lub mniejszą. Ale do psów rasowych wzywana jestem równie często, bo niestety nie wszystkie hodowle dbają o dobrostan i prawidłową socjalizację szczeniąt. A opiekunowie też często nieświadomie przyczyniają się do pogłębienia problemu.

Jakie są najczęstsze błędy opiekunów?

Te, które nie wynikają ze złej woli, tylko z powodu „za dobrej” woli. Powszechnym błędem jest zbyt wczesne zachęcanie psa do zabawy z psimi kolegami. Świeżo upieczony adopciak jeszcze nie zdążył zaufać nowym opiekunom, ani dobrze poznać otoczenia, a już oczekuje się, że będzie duszą towarzystwa. Wystraszony biedak na wszelki wypadek szczeka na wszystkich i wszystko. My to odbieramy jako agresję, ale to wynika z niepewności. Drugi powszechny błąd, to zbyt duże poświęcanie psu uwagi tuż po adopcji. Bierzemy urlop, zalewamy psa falą czułości i uzależniamy go od naszej obecności. A potem wracamy do pracy i klops, psiak nie potrafi zostać sam ani przez chwilę. Dajmy psu czas na oswojenie się z nową sytuacją, niech sam zdecyduje czy i kiedy chce być przytulany.

Jakimi metodami pracujesz?

W firmie Best Friends, którą prowadzę, opieramy się na czterech filarach przyjaźni: szacunku, zrozumieniu, zaufaniu i zaangażowaniu. Szanujemy indywidualność każdego psa, uczymy opiekunów jak zrozumieć ich psiego przyjaciela, zdobyć jego zaufanie i zbudować z nim relację, bo to podstawa wszelkiej dalszej pracy. A to wymaga obustronnego zaangażowania, psa i człowieka. Uznaję tylko pozytywne metody pracy i szkolenia, zgodne z zaleceniami COAPE. Nigdy nie stosuję przemocy ani technik awersyjnych, opartych na dawno już nieaktualnej teorii dominacji. Dobro psa i jego komfort psychiczny są dla mnie najważniejsze. Zwłaszcza w przypadku adopciaków, które tyle już w życiu przeszły.

Któryś z Adopciaków szczególnie zapadł Ci w pamięć?

Czaruś. W schronisku uznany za agresywnego, w domu tymczasowym okazał się nadrabiającym miną wrażliwcem. Adoptowali go wspaniali ludzie, wykonaliśmy razem kawał pracy, a Czarek zmienił się nie do poznania. Dziś śmieją się, że „ktoś im podmienił psa”. I to jest to, co w tej pracy kocham najbardziej.