Artykuły

Tina i Marcel – koty gadające

Danuta Błażejczyk – piosenkarka. W tym roku obchodzi 30 lecie swojej pracy artystycznej. Założycielka i prezes Fundacji Apetyt na Kulturę. Do jej najbardziej znanych piosenek należą m.in. „Taki cud i miód”, „Moja modlitwa”, „Mocniej zabiło mi serce”. Odznaczona Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Pełnoprawnymi członkami jej rodziny są dwa przygarnięte koty – Tina i Marcel.

6d1eb3cbd245f1716159669b3057f68ds9.jpg

Jaka jest historia Twoich kotów?

Kot Marcel jest kotem Karoliny, naszej córki – znalazła go na Facebooku. Zamieszkał u nas tymczasowo w momencie, kiedy u Karoliny w domu odbywał się remont. Remont się skończył, a nam trudno było się rozstać z Marcelem, tym bardziej że w nowym mieszkaniu Karoliny pojawiło się dwoje nowych domowników – chłopak i piękna Montana (suka a’la bokser – piękna, kremowa, piegowata). Woleliśmy nie stresować zwierząt i zdecydowaliśmy, że Marcel zostanie z nami. Koteczka Tina znalazła się jako dama do towarzystwa. Człowiek z człowiekiem chce przebywać, tak samo kot potrzebuje towarzystwa drugiego kota. Tina trafiła do nas od przyjaciela mojego męża Andrzeja. I oto mamy dwa koty, które uwielbiają swoje towarzystwo i wspaniale się razem bawią.

Jakie temperamenty mają Wasze koty?

Określiłabym je jako „żywe srebra”. Nie rozstają się z nami na krok. Zwłaszcza kiedy siedzimy przy stole i jemy (śmiech).

Czy macie jakieś wspólne ulubione zajęcia?

Mamy. Kiedy pada hasło: ,,wzięłam ciepły kocyk”, to już wiadomo, że koty tylko na to czekają. Jeden wchodzi pod kołdrę, drugi jest na wierzchu – i śpimy razem. Jest to nasza rytualna drzemka w ciągu dnia. Wieczorem jest tak, że Marcel się usadawia w nogach albo przytula z tyłu za mną, a Tina się kładzie na mnie albo na Andrzeju.

Jak najbardziej lubią się bawić?

Najczęściej bawią się wspólnie i ganiają. Marcel nauczył się na przykład trzaskać drzwiami – o 4.30 rano! Poza tym korzystają też z wielu kocich zabawek.

Co daje człowiekowi kontakt z kotem?

Nie jest prawdą, że kot to stworzenie zupełnie niezależne, a jest w ludzkim domu tylko dlatego, że chce coś jeść. Nasze koty są kotami gadającymi i reagują na wszystkie sprawy, które nas dotyczą. Czy jesteśmy smutni czy weseli, są zawsze z nami. Uczestniczą cały czas w życiu rodzinnym. Są bardzo ciekawe świata i – przede wszystkim – bardzo otwarte. Witają wszystkich naszych gości. Podobnie jest z psami. Zwierzęta powielają pewne zachowania swoich właścicieli.

Czujecie ich potrzeby.

Dokładnie, jednak trzeba pamiętać, że do kotów należy stosować popularne przysłowie „a w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Nie da się im nic narzucić na siłę.

Danusiu, aktywnie interesujesz się losem potrzebujących zwierząt – głównie kotów. W internecie i na Facebooku. Skąd taka potrzeba?

Uważam, że tyle jest nieszczęścia i ludzkiego, i zwierzęcego, że jeśli będziemy przechodzili obok niego obojętnie, nam samym będzie źle. Na moim profilu prywatnym, nawet jeśli w tym samym czasie odbywają się ważne wydarzenia artystyczne, wolę udostępnić ogłoszenie dotyczące bezdomnego zwierzaka. Nigdy nie wiemy, kiedy dopadnie nas sytuacja, kiedy ktoś potrzebuje wsparcia. Kiedyś wspólnie z Andrzejem wracaliśmy z Sylwestra. Jak wiadomo, po wystrzałach fajerwerków różne rzeczy się zdarzają. Ulicą szedł pies i widać było, że jest przestraszony. Wszyscy mieliśmy szczęście, bo zatrzymaliśmy się na posesji lekarza weterynarii. Wspólnie z moim kontrabasistą Andrzejem Łukasikiem doprowadziliśmy do niego psa. Został otoczony opieką, nakarmiony. Ogłoszenie umieściliśmy zarówno w Internecie i w lokalnych mediach. Okazało się, że właściciele też szukali tego psiaka. To wielka radość, gdy można uratować takim nawet niewielkim gestem, czyjeś życie.

Rozmawiała: Dorota Szulc-Wojtasik
Zdjęcia: Magdalena Wiśniewska-Krasińska