Artykuły

Już czas, żeby zwolnić tempo

2f786a3e2189a3a54386cdbbf214a144mkosowicz.jpg
Na pytania  odpowiada 
Mariola Kosowicz 
psychoonkolog, terapeuta

Cywilizacyjny pęd porywa nas, odbierając nam wrażliwość na proste przyjemności życia. Dzisiaj większość z nas jest niewolnikami kalendarzy, terminarzy, przypominaczy, które nieubłaganie odmierzają minuty od spotkania do spotkania. Idea slow live polega na tym, by dokonać wyboru, co jest dla nas naprawdę ważne, bo nie możemy zrobić wszystkiego i być wszędzie. Skupmy się na tym, co dzieje się tu i teraz oraz pielęgnujmy chwile, kiedy możemy zwolnić i wyciszyć się. Mogą nam w tym pomóc nasi czworonożni przyjaciele. Spacer z psem, zabawa z pupilem czy wspólne leniuchowanie pozwolą odkryć uroki życia w trybie slow.

Dlaczego w obecnych czasach większość ludzi jest „niewolnikami kalendarza”?
Żyjemy w świecie ciągłych zmian i wyzwań. Domeną dzisiejszego życia stał się pośpiech. Wypełniony po brzegi kalendarz jest wyznacznikiem nie tylko aktywności zawodowej, ale również pozycji społecznej. Osoba ciągle zajęta symbolizuje zaradność, siłę i kompetencje. Dzisiejszy świat z jednej strony karmi człowieka wizją dobrobytu, długowieczności, a z drugiej strony buduje poczucie ciągłego lęku przed przyszłością. Taki stan wyzwala w wielu osobach potrzebę ciągłej czujności 
– „żeby tylko nic nie stracić”, a co za tym idzie, napięcia i chęci, za wszelką cenę, znieczulenia wszystkich bolączek dnia codziennego. Staliśmy się niewolnikami samych siebie, swoich lęków 
i uwierzyliśmy, że na wszystko, a przynajmniej na większość sytuacji życiowych mamy w 100% wpływ. Nierzadko bezrefleksyjnie przyjmujemy narzucone przez otoczenie sposoby reagowania 
i poddajemy się biegowi życia.

Jaki wpływ ma na nas cywilizacyjny pęd i jakie objawy w związku z tym możemy zaobserwować w swoim życiu czy zachowaniu?
Niestety cena za brak refleksji nad sposobem życia może być zaskakująco wysoka. Począwszy od lekkich dolegliwości somatycznych, pojawiającej się coraz częściej drażliwości, zmęczenia, zniechęcenia, do rozbitych rodzin, uzależnień, które na krótką chwilę dają poczucie rozładowania napięć, po ciężkie choroby psychiczne i fizyczne. Dzisiejszy człowiek posiada imponującą wiedzę na różne tematy, zdobywa niedostępne dotychczas obszary życia, ale nierzadko ignoruje wszystko, co mogłoby przeszkodzić mu w realizacji jego planów. Stąd wbrew temu, co prezentuje się w różnych akcjach na rzecz zdrowego życia, zdrowie psychiczne i fizyczne przestaje być wartością nadrzędną. Dualizm dzisiejszego świata polega na tworzeniu, w wielu aspektach życia, pozorów pozwalających wierzyć, że zmierzamy do lepszego życia.
Dlatego też przewartościowanie osobistych postaw wymaga samoświadomości własnych wyborów, odwagi w ujrzeniu tych aspektów życia, które już dawno przestały cieszyć, a stały się codzienną udręką. Najlepszym przykładem, że można dokonać takich zmian, są osoby przewlekle chore, które muszą zweryfikować swoje dotychczasowe nawyki życiowe. Bardzo szybko pojmują, że każda zmiana wyuczonych schematów myślenia, działania, wymaga czasu, cierpliwości, a przede wszystkim konsekwencji.
Nasuwa się jednak pytanie, czy trzeba doświadczyć kryzysu, żeby zastanowić się nad sposobem swojego życia? Doświadczenie uczy, że w większości przypadków, zmianę poprzedza trudne doświadczenie. Może więc tylko sytuacje kryzysowe potrafią zatrzymać człowieka w biegu i zmusić do przemyśleń?

W jaki sposób zwolnić i odkryć uroki slow live?
Warto zacząć od małych, a przede wszystkim systematycznych zmian. Regularne, przemyślane odżywianie (na marginesie – warto byłoby zadbać o te kwestię u naszych zwierząt), ruch (niekoniecznie wyczynowo), czas na odnalezienie równowagi w sobie i w relacjach w rodzinie to priorytety. Poza tym zachęcam do świadomego przeżywania chwil, dzięki którym życie ma sens.